czwartek, 8 listopada 2012
Rozdział 7
Cały dzień razem z moją "rodzinka", kombinowałam jak ściągnąć tutaj Aleksa(mój brat).Załatwiłam mu lot na pojutrze, zapłaciłam za niego z góry, chłopak dostaje ostatnią szansę w miarę możliwości, pomagam mu na odległość, Krystian załatwił mu nocleg u swojej dziewczyny, która o niego zadba do wylotu, jeśli coś nawywija to ma ofen powiedziane, ze będzie musiał radzić sobie sam i ja mu nie pomogę.Rozmawiałam z Sam, ona w ogóle nie wiedział nic o istnieniu Aleksa, dlatego też z wielkim zdziwieniem przysłuchiwała się jego historii, oczywiście gdy powiedziałam, ze on teraz mieszka z moimi porąbanymi rodzicami bez zastanowienia kazała mi go tu sprowadzić w trybie natychmiastowym, nawet nie wiecie jak mi głupio ale nie mam wyjścia.Cały dzisiejszy dzień był poświęcony właśnie jemu, Sam postanowiła przejąć opiekę rodzcielską nad nami puki jestem niepełnoletnia, ale to jak wróci, załatwiłam młodemu szkołę, i zameldowałam go tutaj(trochę nielegalnie, ale to dla jego dobra).Postanowiłam jakoś zarobić więc, poszłam sprzedawać swoje obrazy w parku, sama nie wierzę, że ktoś to kupił, potem robiłam ludzią portrety i karykatury, zarobiłam prawie 1000 funtów, oby tak dalej.Musiałam urządzic mu pokój, na polecenie Willa, razem ze wszystkimi wybieraliśmy meble i farby.Koło 10 wieczorem weszliśmy do domu nieźle zmęczeni, szybki prysznic kolacja i lulu.Rano ta sama gonitwa wokół Aleksa którego jeszcze tu nie ma, urządziłam pokój, wcześniej go pomalowaliśmy we dwójkę idzie szybciej, babcia za ten czas pojechała razem z Zaynem po dodatki do pokoju(polubili się :D i Malik nam pomaga, chłopcy nic o tym nie wiedzą). Zayn z nim gadał i nakupował mu różnych pierdół, uparł się, ze to prezent i nie chciał forsy, dzisiaj znów poszłam malować do parku, zarobiłam mniej niż wczoraj, ale i tak dużo bo 500 funtów.Już jurto przyjerzdza Aleks z jednej strony się cieszę a z drugiej boje, to jest jednak ten straszny młodszy brat, który prawie mnie podpalił żywcem i zamordował mojego kota, to ten który pił i palił, zniszczył mi moją i tak znikomą reputacje, a teraz tutaj przyjeżdża, wiem, że on tego żałuje i nie mam do niego żalu.Zaczęłam sie zbierać i chciałam iść w strone domu gdy nagle ktoś na mnie wpadł
-Uważaj jak chodzisz-warknęłam prubójąc się podnieść
-Jezu przepraszam cię bardzo, nie chciałem, wszystko okay?-zapytał chłopak, teraz na niego spojrzałam, pomógł mi wstać i jeszcze raz przeprosił
-Spoko nic mi nie jest
-naprawdę, nie zauważyłem cię, a to dziwne bo zazwyczaj zawsze zauważam tak piękne dziewczyny jak ty, jestem Conor-posłał mi śliczny uśmiech, wow jaki on ładny, mam wrażenie, ze skądś go znam chwila skupienia i bum, wiem, to jest przecież ten wokalista, Conor Maynard, zaraz zacznę piszczeć, uwielbiam go przecież, jestem jego fanka, jak mogłam go nie poznać, Ogar ja to mam szczęścia, najpierw 1D teraz on, kto jeszcze?
-Miło mi ja jestem Bella
-Piękne imię dla pięknej dziewczyny, ładnie rysujesz-powiedział patrząc na rysownik który trzymałam w ręce
-Dziękuje, nie praw mi tylu komplementów bo sie rumienie-powiedziałam i się zaśmiałam, chłopak znów się uśmiechnął
-Dasz mi swój numer?
-Jasne, ale jeśli ty mi dasz swój
-Z wielką chęcią-odpowiedział mi Conor i podał swój telefon, ja zrobiła to samo zapisałam ciąg cyfr i oddałam urządzenie chłopakowi, po czym odebrałam swoje.
-No to gdzie idziesz może cie odprowadzę?
-Do domu, na Serthstreet 1965(takiej ul. pewnie nie ma, ale trzeba coś wymyślić xD)
-O to chyba przeznaczenie bo ja idę na 1964, tyle razy tam byłem i nigdy cie nie widziałem
-Niedawno sie wprowadziłam, raczej nie na długo
-Szkoda, chodźmy bo robi sie ciemno
-Dobrze-powiedziałam i ruszyłam, zaczęliśmy rozmawiać, cały czas się śmialiśmy, nawet sobie nie wyobrażacie jaki on jest na żywo ładny, nie przebije oczywiście Zayna, ale no wiecie, WOW.On jest mną zainteresowany, a Zayn to mój przyjaciel więc, sami rozumiecie, tak w połowie drogi zrobiło mi sie zimno, on to zauważył i dał mi swoja kurtkę, była taka ciepła i tak ślicznie pachniała.Po pół godziny, które trwało tyle co minuta, stanęliśmy pod moim domem
-No to tutaj, pa Conor miło było mi cię poznać
-Mnie jeszcze milej, mam nadzieje, ze sie jeszcze spotkamy?
-Jasne, napisz to sie umówimy
-Z wielka chęcią pa Bella-powiedział chłopak i mnie przytulił, chciałam mu oddać bluze ale mi nie pozwolił
-Oddasz kiedy indziej, będę miał pretekst żeby wpaść-puścił mi oczko dał buziaka w policzek i odszedł.Z wielkim bananem na ryjcu weszłam do środka i popędziłam do siebie, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jak Conor wchodzi do domu chłopaków, czyli on ich zna, ale zajebiście, będę go mogła częściej spotykać :D.Zrobiłam sobie kakao i usiadłam na parapecie słuchając Can't say no-Conor Maynard.Na serio mam szczęście, że go poznałam, wyjęłam rysownik i zaczęłam go szkicować, nagle dostałąm sms
"No, no, ładnie wyglądasz jak rysujesz, czemu nie powiedziałaś, ze przyjaźnisz sie z Zaynem??Ps. wyjrzyj przez okno
Conor <3"
Odwróciłam sie i zobaczyłam uśmiechniętego Conora na parapecie u Zayna w pokoju, szybko wystukałam odpowiedź
"Nie ma sie czym chwalić, czemu ty mi nie powiedziałeś??
Bella"
"nie wiedziałem, czy ich znasz, więc chciałem cie wybadać xD.Co rysujesz??
Conor <3"
"Nie twój biznes misiaczku, zbieraj chłopaków i wpadnijcie do mnie to pogadamy, bo na koncie nic nie mam :D
Bella"
"Daj nam 5-10 minut, Harry musi się ubrać a Zayn ułożyć fryzurę :) :*
Conor <3"
Pokazałam mu, że okay i wróciłam do rysowania, skończyłam swoje dzieło i powiesiłam je na ścianie pomiędzy pozostałymi po czym zakryłam korkową tablicą, wyjęłam słuchawki i wrzuciłam swoje ciuchy do szafy, nagle ktoś sie na mnie rzucił i oboje wylądowaliśmy na łóżku
-Bella, no wiesz co, z Zaynem, Harrym i nawet Conorem sie spotykasz a ja to co?!-wydarł sie zbulwersowany Niallerek i ze mnie zszedł
-Oj przepraszam nadrobię to, kochanie-dałam mu całusa w policzek i zeszłam na dół gdzie moja babcia, rozmawiała zawzięcie z Zanem, a Krystian badał wszystkich jednocześnie się z nimi witając.Gdy Conor mnie zauważył uśmiechnął sie do mnie, tak zniewalająco i znów przytulił
-Pachniesz moimi perfumami, kocie-szepnął mi na ucho a mnie przeszły ciarki, posłałam mu uśmiech i zauważyłam, że wszyscy sie na nas patrzą
-No co??-zapytał Conor , po czym oboje wybuchliśmy śmiechem
-Nie, nic-powiedział Harry i mnie przytulił, potem Liam, znów Niall, Louis no i Zayn, żeby było po równo.Poszliśmy na taras, gadaliśmy o wszystkim i o niczym , w końcu postanowiliśmy zagrać w butelkę na prawdę i wyzwanie.Skombinowałam butelkę, babcia poszła spać a my zaczeliśmy.Kolejna kolejka i znów mnie ominęło teraz Conor będzie dręczony przez Louisa, biedak
-Wyzwanie-śmiesznie poruszył brwiami, Lou zrobił minę myśliciela i nagle spojrzał na mnie a po jego twarzy przebiegł przebiegły uśmiech
-Pocałuj Bellę, w usta, conajmniej 3 sekundy-zbladłam, popatrzyłam na niego jak morderca, Conor niepewnie na mnie spojrzał, w odpowiedzi przsunęłam się do niego, on delikatnie musnął moje wargi, to było takie cudowne, miałam w brzuchu motylki, on objął mnie w pasie zmniejszając tym samym odległość miedzy nami, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję, nie wiem ile sie całowaliśmy, ale przerwał nam Lou lekko odkaszlując, spaliłam buraka i wróciłam na swoje miejsce przez całą grę, patrzyliśmy na siebie, siedziałam między Zaynem a Harrym co chwila któryś z nich na mnie spoglądał, zaczęło mnie to krępować, dziwnie sie czułam, a jeszcze naprzeciwko mnie siedział Conor, wypadło na mnie
-Prawda
-Dobra, jak całuje Conor-zgadnijcie kto zadał to pytanie, brawo no tak mój "braciszek"
-Wspaniale, braciszku, na pewno lepiej niż ty-popatrzyłam na niego jakbym miał licencje na zabijanie
-Skąd ty to wiesz?
-Hahahaha bo gadałam z Martą-pokazała mu język i zakręciłam butelką, wypadło na Louisa, jee zemszczę się okrutnie
-Wyzwanie-palnął chłopak nim to przemyślał, popatrzyłam na niego i zaczęłam się zastanawiać nad zemstą, wymyśliłam coś co jest głupie, ale na pewno śmieszne
-Weź z zamrażalki kostki lodu, wsadź je sobie do majtek i nie wyjmuj do puki się nie roztopią-powiedziałam a wszyscy oprócz Lou wybuchli śmiechem, on posłał mi spojrzenie zbitego psa i ruszył do kuchni, wykonał moje polecenie i pisnął z zimna, trzepał się jak chułała(nie wiem jak to sie piszę)na wietrze, ale graliśmy dalej, w końcu nam sie to znudziło.Ja musiałam pomyśleć, wiec w miarę niezauważalnie wymknęłam sie na taras.Zeszłam z niego i poszłam na huśtawkę stojącą w kącie ogrodu.Biłam sie z myślami, z jednej strony Hazza, z drugiej Zayn i jeszcze Conor, nie mam pojęcia co robić, nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nie potrafię z niej wyjść, nie wiem co robić, moje serduszko jest rozcięte na trzy części, pytanie która jest największa?Tego nie wiem, Conora znam najkrócej, ale jakaś część mnie lgnie do niego jak do magnesu, zresztą to chyba było widać, Zayn, przy nim czuję sie bezpieczna i szczęśliwa, potrafi mnie wysłuchać i ufam mu bezgranicznie, ale on raczej nic do mnie nie czuje, Harry, to mój prywatny lek na smutek, jest kochany i uroczy, tylko nie wiem czy dojrzał do związku, Conor ma największe szanse myśląc, logicznie, a serce jednak mówi mi, że to nie to, jednak nie mówi który jest tym właściwym.Postanowiłam zostawić sprawy samo pasem, co ma być to będzie!No to postanowione nagle usłyszałam kogoś za sobą
-Widzę, że lubisz być sama-to był Conor usiadł obok mnie i spojrzał mi w oczy
-Mogę wtedy pomyśleć, zastanowić sie w spokoju nad tym co dalej robić..-spojrzałam w gwiazdy, niebo było piękne, przezroczyste wręcz, tylu gwiazd dawno nie widziałam
-Piękne jest, czasami lubię isć gdzieś gdzie nikt mnie nie zobaczy, położyć się i patrzeć w gwiazdy-powiedział chłopak kierując wzrok w niebo
-Rozumiem cię, kiedyś to był mój jedyny ratunek od rzeczywistości-powiedziałam odrobione za dużo i nie miałam już ucieczki bo napotkałam się z jego cudownymi oczami, wpadłam w pułapkę nie potrafiłam już odwrócić wzroku, on ma takie cudne oczy, ogółem jest taki ładny i strasznie mnie do niego ciągnie.Widziałam w jego oczach takie małe iskierki, podobnie jak u Zayna, on też takie ma gdy sie z czegoś cieszy albo jest podekscytowany.Widziałam, że chcę abym kontynuowała, pomyślałam, że co mi szkodzi, ale nie zdradzę wszystkich szegułów
-Hmm, miałam po prostu trochę ciężkie życie, rodzice, szkoda gadać, brat wpadł w złe towarzystwo i stał sie jakimś potworem trafił na oddział zamknięty, jutro tu przyjdzie, zmienił się, a ja na kocią łapę jak na razie mieszkam u swojej cioci, jej narzeczonego i córki.Nic ciekawego-posłałam mu uśmiech
-Rodzice cie bili prawda?-zapytał prosto z mostu skąd on to wiedział w moim oku zakręciła się łza ale szybko ja wytarłam
-Tak, ale to już przeszłość, wycięłam ich z życiorysu
-Jesteś bardzo dzielna, wiesz, ja bym tak nie potrafił, załamał bym się, a ty cieszysz sie życiem i to zlewasz, zazdroszczę ci odporności-znów spojrzał mi w oczy, widziałam w nich wszystko co czuł współczucie, podziw, smutek i żal, zapewne do kogoś kto robił mi krzywdę
-Nie mów nikomu Conor, proszę nie chcę żeby ktoś wiedział, jak na razie to będzie nasza tajemnica, dobrze?
-Jak chcesz, ale kiedyś się dowiedzą
-Wiem, wiem, ale jeszcze nie teraz-chłopak pokiwał głową na znak, że zrozumiał i się zgadza, uśmiechnęłam się do niego, nie odrywałam wzroku od tych jego magicznych oczu, leżeliśmy w ciszy, ale nie takiej krępującej, tylko takiej miłej i potrzebnej.Byliśmy blisko siebie, czułam jego ciepły oddech, naprawdę jest mega przystojny, zaczęliśmy się do siebie zbliżać, byliśmy już tylko milimetr od siebie, gdy nagle zauważyłam jak idzie do nas Hazza, odskoczyłam od Conora i usiadłam, parę metrów od niego
-Co tak siedzicie?
-A przyszliśmy wywietrzyć umysły-powiedział chłopak i posłał mi uśmiech
-To posiedzę z wami-wyszczerzył się Harold i wcisnął miedza mnie a Conora, co mu się nie spodobało bo zrobił minę jakby wypił zepsute mleko, szybko jednak wkleił na buźkę uśmiech.Oni o czymś tam gadali a ja byłam, gdzieś daleko, na pewno nie tu, myślałam, jak zmienił się Aleks, boże za niedługo będzie miał 15 lat, ciekawe czy naprawdę jest taki jaki był jeszcze kiedyś.Nie widziałam go prawie dwa lata, muszę odbudować z nim relacje, w pewnym sensie go rozumiem, wiecie w domu patologia w szkole się z ciebie nabijają.Dobra, wyjaśnimy sobie wszystko jutro, zastanawia mnie czy on nie porzucił muzyki, mam nadzieje, że nie przestał grać na gitarze, naprawdę ma chłopak talent i zajebisty głos.Wróciła na ziemię bo Hazza szturchał mnie i o coś pytał
-Halo?!Bella, jesteś tu?!
-C-co?Tak, tak jestem
-o czym tak zawzięcie myślałaś?
-A o niczym konkretnym-powiedziałam i posłałam im uśmiech, chwile podyskutowaliśmy i poszliśmy do domu.Zjedliśmy kanapki które zrobił Zayn i Krystian, Malik punktuje sobie u mojej rodzinki, najpierw babcia, teraz on, został mu jeszcze brat, Sam i Will, mała już go kocha.Oglądaliśmy jakieś filmy i jak to ja zasnęłam oczywiście, na kolanach mojego "braciszka".
_________________________________________________________________________________
haha jak widać rozdział jest taki do dupy, ze aż szkoda gadać, ale jest jeden plus, kolejny rozdział mogę dodać nawet jutro, bo ponieważ..........CHWILOWO MAM INTERNET NA MIEJSCU!!!!!!Yeah bijcie brawa, podpięłam sie sąsiadom do wi-fi xD żartuje.Piątka z chemii i dwie czwórki z fizyki robią swoje(boże pobłogosław Anię i Karinę, kocham was za tą mądrość ).Tak więc spodziewajcie się nowych notek i widzieliście ile jest wejść?!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boskie , tylko czemu nie ma kolejnego rozdziału ??
OdpowiedzUsuńhttp://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com/