niedziela, 31 marca 2013

Szesnaście

 PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM, PROSZĘ



**oczami Aleksa**
Bella zniknęła wraz ze swoim kochasiem, nie mogłem wysiedzieć na miejscu i sam opuściłem nasz dom. Biłem się z własnymi myślami, wiem, że popełniam błędy i nie powinienem tego robić, ale nie potrafię się oprzeć. To przyjemne uczucie, gdy tracę panowanie nad własnym ciałem i robię to na co mam ochotę, nie zważając na konsekwencje, przyjemne uczucie towarzyszące wypuszczaniu i wciąganiu nikotyny, palącej mój przełyk i płuca, smak alkohol rozlewającego przyjemne ciepło w moim żołądku..Irena, to jest jeden z moich  narkotyków, jej uśmiech, nikły, tajemniczy, kpiący, tak seksowny i piękny za razem. jej ruchy, świadomość swojej urody, zachowanie, to jaka jest przyprawia mnie o dreszcze ekscytacji i podniecenia. Miałem wrażenie, że mój mózg wybuchnie od nadmiaru myśli, wojna gdzieś w głębi mnie była straszna. Wyjąłem czarny telefon z kieszeni, wybierając numer dziewczyny. Poprosiłem ja o spotkanie i szybkim tempem ruszyłem w obranym kierunku. Z daleka widziałem jej długie włosy, samowolnie puszczone na plecy. Podbiegłem do niej i delikatnie uścisnąłem
-No cześć, co jest?-zapytała wbijając swoje czekoladowe spojrzenie w moja twarz, opierając się o drzewo, podkulając jedną nogę
-Musiałem spotkać się z kimś kto jest fajny
-Eh reszta nie miała czasu co?-zaśmiała się z ironią i wzięła mnie pod ramię.
-To co, idziemy do mnie?-pokiwałem głową i ruszyliśmy w stronę starej kamienicy. Czułem jej gorący oddech obok, jej długie nogi idące równo z moimi, delikatną dłoń muskającą moje ramie, jej przenikliwe, lekko zamyślone spojrzenie, utkwione w moim profilu. Kantem oka spojrzałem na jej twarz, blade policzki idealnie współgrające z różowymi ustami, czarnymi rzęsami, brązem jej włosów i czekoladowym spojrzeniem, niesamowite. ten obraz utknął gdzieś w głębi mojego umysłu, doskonale zdawałem sobie sprawę, że nigdy go stamtąd nie wyjmę. Szybkim ruchem dłoni, odkluczyła drzwi, w środku nie było nikogo, migająca żarówka wisząca z sufitu, rozświetliła pomieszczenie, wysilając się aby nie zgasnąć. Stare radio, stojące na jeszcze starszym regale, odbijało echem dźwięki muzyki, które si z niego wydobywały. Odrapane ściany, błagające o nową farbę, kanapa na której nie dało się siedzieć, kuchenne szafki, z wypadającymi zawiasami, kuchenka z zepsutym piekarnikiem i tylko jednym czynnym palnikiem. Z nie wiadomych przyczyn, to miejsce dawało mi ukojenie, spokój, wszystkie myśli zostały przed drzwiami, coś sprawiło, że czułem się tu jak u siebie.  Brunetka zagotowała wodę na herbatę i nakazała mi wyjęcie kubków, oraz samej herbaty, podczas gdy ona idzie po cukier do sąsiadki. Bez problemów odnalazłem naczynia i wrzuciłem do środka po listku herbaty, zalałem je wrzącą wodą a dziewczyna która wróciła z cukrem w kostkach, dodała napojowi trochę słodyczy. Przeczesałem włosy dłonią i ruszyłem do jej pokoju, stawiając parującą ciecz na stoliku. Rozsiadłem się na łóżku i spojrzałem przez okno, na ciemne zakamarki Londynu
-Właściwie, dlaczego nie mieszkasz z rodzicami?-wypaliłem patrząc w jej oczy, w których zapaliły się iskierki bólu i nienawiści
-To długa i mało istotna historia
-Nie dla mnie, gadaj-zachęciłem dziewczyną, ciągnąc za rękę, tym samym sadzając ją obok mnie. Westchnęła i spojrzała badawczo w moje oczy
-Wszystko zaczęło się gdy rodzice się rozwiedli, tata wyprowadził się i zamieszkał ze swoją nową lepszą rodzinką, mając nas gdzieś. Mama się załamała, wyżywała się na nas, za wszystko co się stało, mówiła, ze to nasza wina, miałam wtedy 7 lat. Rosłam w przekonaniu, ze to, że żyje jest największym nieszczęściem jakie spotkało moja matkę i rzeczywiście tak było, Tod miał lepiej, był starszy, potrafił się odgryźć. Ja nie potrafiłam nic, słuchałam, przyjmowałam kolejne ciosy w serce, wierząc w każde słowo wypowiedziane z jej ust, w każdą obelgę pod moim adresem. Regularnie wyrzucała mnie z domu, ale ja zawsze wracałam, spałam na wycieraczce, błagając aby mnie wpuściła, sąsiedzi ni nie robili. Tod nie mógł nic poradzić, zamykała go w pokoju. Miałam 12 lat, gdy sprowadziła do domu swojego nowego faceta, obleśny koleś, alkoholik, który potrzebował kasy na wódkę i fajki, tłukł mnie, gwałcił, a ona nic z tym nie robiła.  Raz gdy się do mnie dobierał do domu wpadł Tod razem z kolegą, wyciągnęli go z pomieszczenia i skatowali. Wtedy spakował nasze walizki i uciekł, włóczyliśmy się prosząc aby ktoś nam pomógł, ale wszyscy zamykali nam drzwi przed nosem. Babcia nas wyklnęła, wyzywając od najgorszych. Nie mieliśmy gdzie iść, kradłam ze sklepów, aby nie zdechnąć z głodu. Pewnego dnia, Tod ukradł jakiemuś kolesiowi dwa bilety samolotowe. Ktoś na górze nam kibicował i udało nam się wylecieć z kraju. Z początku, spaliśmy w parku, potem jakimś cudem, Tod znalazł pracę, szef zaoferował nam mieszkanie, ja też dorabiam jako kelnerka i jakoś żyjemy. Każdego dnia boję się, ze policja go złapie, że go zabiorą, że oddadzą mnie matce i znów będzie jak dawniej. Jesteś jedyną osobą która o tym wie, sama nie wiem dlaczego ci to mówię, powinnam udawać tą dziewczyna która znasz, zamkniętą, zimną, bez uczuć, a nie ryczeć jak bóbr i opowiadać historii tej parodii życia, mojego życia- wychlipiała ostatnie zdania starając się zatamować potok łez. Nie mogłem na to patrzeć, nie potrafiłem wykrztusić niczego sensownego, wszystko ułożyło się w jedną całość. Przytuliłem ja tak mocno jak potrafiłem, kiwając się w przód i w tył, starając się ja uspokoić
-Już jest dobrze, nic złego ci się nie stanie-wyszeptałem gładząc jej włosy. Widziałem mała Bellę, przerażona, chowająca się przed ojcem który chciał sprzedawać ją swoim kumplom, a matka tylko się śmiała, że wreszcie na niej zarobią. Moje oczy się zeszkliły, wzdrygnąłem się i odgoniłem od siebie te wspomnienia. Nie zwracałem uwagi na telefon dzwoniący gdzieś w oddali, na trzask drzwi, liczyło się tylko to, aby brunetka stałą si spokojna. Zmęczona płaczem zasnęła w moich ramionach, delikatnie położyłem ja i przykryłem kocem, patrząc jak spokojnie i równomiernie oddycha, zatopiona w swoich snach, nie martwiąc się jutrem.
****
Obudziłem się i poczułem czyjeś dłonie na swoim ciele, delikatnie starałem się zlokalizować ich właściciela, okazała się nim Irena. Uśmiechnąłem się do jej bladej twarzy i delikatnie wyplątałem się z objęć. Mój dobry humor prysł wraz ze spoglądnięciem na wyświetlacz telefonu, 72 nieodebrane połączenia od: Bella, 34 od: Zayn, 12 od: Sam i 15 od: Will, no to jestem martwy. Powiedziałem przejeżdżając dłonią po twarzy i narzucając na siebie czarną bluzę w której tu dotarłem. Nabazgrałem na karteczce wyjaśnienia i wybiegłem z mieszkania. Dawno tak szybko nie biegłem, gdy dotarłem pod dom, oparłem się o właśnie kolana, starając się złapać oddech. Przeszedłem drzwi mieszkania i zdjąłem buty, usłyszałem chrząknięcie
-ALEKS!
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam!
-Gdzieś ty kurwa był?!
-U Ireny
-Wiedziała, telefon se do dupy wsadź! Martwiłam się, jak wszyscy! Jesteś nie odpowiedzialny i niepoważny, ile ty mas lat?! Miałam iść na policję!
-Przepraszam, zasnąłem i tyle
-Pogadamy później, do szkoły idioto-wysyczała przez zęby, coś podpowiadało mi, że nie tylko moje "zniknięcie" wywołało u niej taką złość. Wziąłem prysznic i ubrałem się w coś świeżego, wrzuciłem do plecaka parę książek i opuściłem miejsce zamieszkania, w drzwiach mijając Sam, która tylko trzepnęła mnie w głowę, mrucząc "Nie rób tak więcej" pokiwałem głową na znak zgody. Zimne powietrze otuliło mnie gdy tylko przekroczyłem drzwi, wsadziłem ręce do kieszeni i szurając butami poszedłem w kierunku szkoły. Tak jak zawsze, nudno i nijako, z jedną różnicą, Ika się nie pojawiła. Po szkole wróciłem do domu i zastałem Bellę kłócącą się z Malikiem, mało z butów nie wypadłem, to oni się kłócą? o.O
-Dobrze!
-Dobrze, skoro tak chcesz!
-O co ci chodzi?!
-Wiesz o co?
-Nie nie wiem, jakbym wiedziała to bym nie pytała!
-Ze mną się nie chcesz pokazać, ale z jakimś modelem się obściskujesz bez zastanowienia!
-To moja praca!
-To ja pójdę się obściskiwać z fanką, to też moja praca!
-Ahhh, skoro tak chcesz, to proszę bardzo droga wolna, ja nie będę cie blokować!
-Nie o to mi chodzi-powiedział już nie co ciszej, dalej z jakimś jadem w głosie, jednak moja siostra nie zmieniła tonu
-Wypierdalaj, zajmij się faneczkami a ja pójdę do modela, będziesz zadowolony, nie będę ci kulą u nogi!
-Nic takiego nie powiedziałem!
-"Pójdę się obściskiwać z fanką" mówi ci to coś, a teraz wypad, wiesz gdzie są drzwi-syknęła. Szatyn wyszedł klnąc pod nosem. Jej wściekłość zamieniła się w płacz i łkanie, położyłem plecak przy drzwiach i zdjąłem buty, aby usiąść obok niej i głaskać po plecach. Mam jakieś deja vu
-Będzie dobrze, spokojnie
-Nie nie będzie, nie chcę za każdym razem prowadzić wojny!
-To nie prowadź
-Mam z nim zerwać?!
-Nie, nie o....
-Masz rację, może wtedy zmądrzeje!
-Ale..-nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć wybiegła z pokoju i z domu. Pobiegłem za nią, le była szybsza. Wpadła do domu na przeciwko i wbiegła po schodach, zaraz po niej dotarłem tam ja i usłyszałem już tylko jej krzyk
-To koniec!- wszystkie oczy poszerzyły się do wielkości piłeczek pin-pongowych...Stanąłem jak wryty i spoglądałem na blondynkę wybiegającą z domu, zatrzaskując za sobą drzwi. Wszyscy skierowali na mnie swoje gigantyczne oczy, z zapytaniem wymalowanym na twarzy
-Pokłócili się i źle zrozumiała fakt, że wszystko będzie dobrze-powiedziałem wychodząc z pomieszczenia, kierując się w stronę własnego domu. No to narobiłeś idioto, brawo! Powtarzałem litanię "Pogodząsiępogodząsiępogodząsiępogodząsię" aby samemu w nią uwierzyć, ale jakoś nie dawało efektów. Ze zdziwieniem zorientowałem się, że Belli nie ma w środku. Oszołomiony popatrzyłem na swoje odbicie w lustrze i pokiwałem głową z niedowierzaniem, gdzie ona polazła? Obok mnie stanął Will
-Bella zerwała z Zaynem, myśląc, że to jej poradziłem
-No to się wpakowałeś, jak one ryczą to mów, że będzie dobrze, nic więcej, milcz, przytulaj, głaszcz po włosach, nie mów nic więcej-poklepał mnie po plecach i dostał po głowie od Sam
-Gadasz głupoty, pogodzą się, bo są w sobie szaleńczo zakochani, tylko trochę zazdrośni
-Trochę?- prychnął z pogardą, dziewczyna zniknęła za drzwiami a mężczyzna wraz z nią. Westchnąłem patrząc na Sunny, podniosłem dziewczynkę i pocałowałem w nos. Uroczo się skrzywiła robiąc śmieszną minę, posadziłem ją na kolanach siadając na kanapie i włączając kreskówki
-Jesteś najfajniejszą i najnormalniejszą dziewczyną jaką znam..
***oczami Zayna***
Stałem na środku pokoju nie wiedząc czy to co usłyszałem, było wytworem mojej wyobraźni, czy rzeczywistością. Moje myśli zagłuszały wszystko co działo się wokół. Powoli czułem jak moje serce rozpada się, mózg i reszta ciała odmawiały mi posłuszeństwa. Najgorsze obawy potwierdził Liam stający naprzeciw mnie, patrząc tym współczującym wzrokiem.
-To się stało naprawdę?-zapytałem w przestrzeń. Czułem się jakby ktoś wbił mi w plecy nóż, sam sobie na to zasłużyłem, ale bolało. Kocham ja, kochałem, jest cudowna. Moje nogi jakby znikły, usiadłem na dywanie, patrząc pustym, zeszklonym wzrokiem w przestrzeń. Szybko mrugałem, aby powstrzymać palące łzy, które za wszelką cenę chciały wydostać się z pod powiek.
***oczami Liama***
Usłyszałem te dwa słowa, rzucone w stronę Zayna. Aż tutaj na dole usłyszałem huk rozpadającego się serca, nie jestem tylko pewien czy chłopaka czy też może blondynki. Pobiegłem do jego pokoju i ujrzałem jego pusty, wyprany z emocji wzrok, jednocześnie tak bardzo smutny. Zadał tylko jedno pytanie, na które oboje znaliśmy odpowiedź. Usiadł na dywanie, patrzył na ścianę zeszklonymi oczyma, nie mógłbym patrzeć na łzy spływające z jego policzków.  Usiadłem obok i mocno przyciągnąłem do siebie. Oplótł mnie swoimi ramionami, szukając w nich ratunku i rady jednocześnie. Tak bardzo chciałem mu pomóc, a jednocześnie byłem tak bezsilny. Kochał ją a ona jego, tak bynajmniej nam się wydawało.
***Perspektywa Harry'ego***
Przed oczyma mignęła mi krucha postać blondynki, zaraz po niej wybiegł Alex. Musiałem zobaczyć co się stało, porwałem kurtkę z wieszaka i wybiegłem. Za zakrętem znikała Bella, pędem ruszyłem za nią. Gdy ja zobaczyłem, siedziała na środku alejki, łkając,  nie patrząc na dziwne spojrzenia przechodniów. Wziąłem głęboki wdech, usiadłem obok i przytuliłem ja do siebie, głaszcząc po delikatnych, błyszczących włosach.
-Bella, co się stało?
-Kłótnia...dom..zła...boli....zaufanie...źle...dobrze-wyrzucała z siebie pojedyńcze słowa nie mające żadnego sensu. Dlaczego z nim zerwała? Nie ufał jej? Była zazdrosna? Nie miałem pojęcia
-Spokojnie- kiwałem się w przód i w tył. Gdy lekko się uspokoiła wziąłem ja na ręce i posadziłem na moich kolanach, podczas gdy sam usiadłem na ławce. Musiałem zadać jej jedno kluczowe pytanie
-Kochasz go?
-Harry...
-Kochasz go?- powtórzyłem uporczywie patrząc w jej oczy
-Harry...
-Bella po prostu powiedz czy go kochasz- zadałem to pytanie, za każdym razem piekło mnie w przełyku. Chciałbym, kiedyś móc sformułować je inaczej i uzyskać jednoznaczną odpowiedź
-Nie wiem, nie mam siły na prowadzenie wiecznych wojen, nie ufa mi, a to boli
-Bella KOCHASZ ZAYNA?
-Nie wiem...
-Powiedz to co podpowiada ci serce
-Nie wiem, to jedyne co mi mówi- westchnąłem, głośno tuląc ją do siebie. Jest ciężej niż myślałem........
__________________________________________________________________________________
Jest koło trzeciej, właśnie skończyłam pisać ten rozdział i jestem tak cholernie zawiedziona, nigdy nie napisałam niczego gorszego. Nieważne ile osób powie, że może być, dla mnie to najgorszy rozdział w historii tego bloga. Normalnie chce mi się płakać, tak strasznie chciałabym pisać dalej, jak na początku, gdy zaczynałam, ale nie mogę, nie potrafię nie mam pomysłów. Napiszę epilog i kończę tą żenadę, bo dojdzie do mojego załamania nerwowego, może wkleję tu któreś z moich kolejnych opowiadań, kto wie? Tak więc w najbliższych dniach spodziewajcie się epilogu, kocham was najbardziej na świecie  :3

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 15


Usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwieranego zamka, po chwili do środka wtoczył się mój brat, starając się nikogo nie obudzić
-Jak było?-zapytałam z kanapy w salonie
-Miło, a gdzie masz męża?-rzuciłam w niego poduszką, czemu on nazywa go moim mężem? Nie ważne
-Pojechał ze dwie godziny temu, wywiad mają, płytę promują. Nie wiem czy wiesz, ale miała wczoraj sesję zdjęciową, taką profesjonalną
-Chwila ty jesteś tancerką, teraz modeling?
-Mhm, jak dobrze pójdzie to tak-zaśmialiśmy się. Do godziny 16.30 nawet nie wstałam z kanapy, jednak stwierdziłam, że muszę się ogarnąć bo za jakieś 5 minut będzie u mnie Danielle. Pędem wbiegłam na górę, ubrałam się i opłukałam twarz wodą. Pociągnęłam rzęsy tuszem, po czym usłyszałam dzwonek do drzwi, zbiegłam po schodach po drodze porywając telefon i jakieś drobne. Doskoczyłam do drzwi
-No heeej, szybko, ubieraj buty-zaklaskała w dłonie brunetka, zaciągnęłam na nogi buty emu i mogłyśmy wychodzić. Taksówką dojechałyśmy pod studio, w środku dostałyśmy przepustki. Wciągnięto mnie do jednego z pokoi, jakieś dziewczyny posadziły mnie na krześle. Mówiły coś między sobą, na temat mojego makijażu i stroju. Po chwili wepchnęły mnie do przebieralni, ubrałam się w śliczne ciuchy. Podkręcili mi włosy i dosłownie wepchnęli przed aparat
-Jesteś Bella, tak? Dobrze twój partner zaraz przyjdzie, ma być naturalnie i bez stresu-powiedział fotograf spoglądając na mnie. Pokiwałam głową i czekałam na "partnera" fajnie, że wiem coś o tym, że mam mieć zdjęcia z facetem. Po chwili obok mnie stanęło mega ciacho, na serio mega.
-Hej, jestem Tod
-hej, Bella-podaliśmy sobie dłonie, zniewalająco się uśmiechnął, puszczając oczko. Fotograf nas ustawił i  coś tam mówił na temat sposobu w jaki mamy się objąć i uśmiechnąć.
-A teraz się pocałujcie!-powiedział mężczyzna, struchlałam. Przecież ja mam chłopaka, co on na to powie, przecież jak się dowie to chyba mnie zabije. Posłałam zdezorientowane spojrzenie Danielle, która wzruszyła ramionami i pokrzepiająco się uśmiechnęła. Niepewnie spojrzałam na Toda, przysunął się do mnie i musnął moje wargi, poczułam błysk fleszy i odkleiłam się od niego.  Przeszły mnie przyjemne ciarki, czy ja nie zdradziłam Zayna? Przecież całowałam się z innym, ale w sumie to moja praca, nie miałam innych opcji. Jak ja mu o tym powiem, a powiem mu na pewno, muszę.  Sesja się skończyła a ja nadal zatapiałam się we własnych myślach i przewidywałam różne reakcje Malika na wieść o tym co się stało.
-Ej, co jest Bella?-zapytał Tod podchodząc do mnie, czemu on jest taki przystojny?
-Nie nic, tylko, zastanawiam się jak mój chłopak przyjmie wieść o pocałunku-uśmiechnęłam się
-Spokojnie, to przecież nasza praca
-Wiem, tyle, że on jest troszeczkę zazdrosny
-W jakim sensie?
-Miałam aferę, bo przytuliłam się z innym
-Uh, wyjaśnij mu, że to twoja praca. Uwierz jeśli masz pracować w tej branży, nie takie rzeczy będziesz robiła z innymi, musi się przyzwyczaić-wzruszył ramionami i zniknął gdzieś razem z jedną ze stylistek. Nie wiem dlaczego, ale coś mnie do niego ciągnęło, był taki tajemniczy. Nie, ja mam chłopaka, którego kocham i koniec. Otrząsnęłam się z dziwnych myśli i ubrałam z powrotem w swoje ciuchy. Zmyłam niepotrzebny makijaż, tak czy tak jestem brzydka, nie będę tego ukrywać. Posłano mnie do biura Davida, zapukałam do drzwi, usłyszałam proszę i weszłam do środka
-Dzień dobry, miałam przyjść po sesji
-Ah tak, siadaj-podniósł wzrok z nad papierów
-jesteś przyjęta, podpiszemy umowę z twoimi rodzicami, bądź opiekunami prawnymi, ponieważ jesteś niepełnoletnia, prawda?-podniósł jedną brew do góry. Moje serce zabiło szybciej, przecież Sam i Will nie są moimi prawnymi opiekunami, formalnie powinnam mieszkać w Polsce z "rodzicami"
-Wiesz David, tutaj będzie mały problem...
-Mianowicie
-No bon tak, jakby moi prawni opiekunowie, oni, ugh, nie...są tutaj.....
-To z kim mieszkasz
-Z siostrą matki, ale ona prawnie nie jest moja opiekunką....
-Dobrze, ile Ci zostało do 18-stych urodzin?
-Urodziłam się 14 Listopada
-Dobrze, do tego czasu pracujesz tutaj na zlecenia, bez umowy, czyli jak wiele modelek. Jeśli nic się nie zmieni do tamtego czasu, podpiszemy z tobą kontrakt na wyłączność, na okres dwóch lat, na razie potraktuj to jako staż, czy coś w tym stylu-powiedział stukając palcami w biurko, dziękowałam Bogu za to, że nie wypytywał o co chodzi z moimi opiekunami.
-Dziękuje, do widzenia
-cześć-odpowiedział wracając do przeglądania jakichś papierów. Zamknęłam za sobą drzwi i głośno westchnęłam, opierając się o ścianę. Wróciłam do pomieszczenia w którym odbywała się sesja zdjęciowa Dee. Po chwili i ona skończyła, ubrała się w swoje ciuchy i pokazali nam zdjęcia
-Bella Tod, chodźcie tu- krzyknął mężczyzna, podeszliśmy do niego. Pokazał nam serie zdjęć
-To-wskazał na zdjęcie gdy chłopak podnosi mnie za biodra do góry-będzie na bilboardach
-Bilboardach?-zapytałam zaskoczona
-Tak reklamujemy w końcu wiosenną kolekcje ubrań H&M- zaśmiał się facet, ze ja mam być na reklamach. Matko boska, uśmiechnęłam się do samej siebie.
-Brawo Bella, piąteczka-krzyknęłam w swojej głowie. Obejrzeliśmy resztę zdjęć, mężczyzna pokazał które będą znajdowały się w gazecie, a które być może zobaczymy w sklepach. Jednym z tych zdjęć, miała być fotka gdy się "całujemy" Następnie, w tej samej intencji podeszła Danielle z Victorem. Po jakiejś godzinie, razem szłyśmy na próbę. Wróciłam do domu koło 22.30. Zmęczona opadłam na kanapę w salonie
-Jestem już!-krzyknęłam w stronę Alexa, na schodach zobaczyłam jego z jakąś dziewczyną. Była całkiem ładna, ale coś w wyrazie jej twarzy mówiło mi, że nie powinna zadawać się z moim bratem. Może przesadzam, ale moje przeczucia są zazwyczaj trafne, nawet częściej niż zazwyczaj
-Bella, to Ika, Ika to moja siostra Bella
-Cześć, miło mi poznać- powiedziała w moim kierunku
-Nawzajem- odpowiedziałam siadając na kanapie
-Ej, może u nas zostać na noc?-zapytał chłopak, wlepiając we mnie swoje spojrzenie, przewróciłam oczyma. Kurde, nie pasuje mi to, ale co mam powiedzieć
-Tylko nie roznieście domu-mruknęłam. Brat pocałował mnie w policzek i polazł na górę razem z tą Ireną. Swoją drogą to chyba polskie imię -_^  Nie chciało mi się nad tym zastanawiać. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie jakąś kolacje, po czym powłóczyłam nogami na górę. Ubrałam na siebie koszulkę Zayna i legginsy, po wcześniejszym prysznicu. Wskoczyłam do łóżka i spojrzałam na wyświetlacz, wiadomość od Malika
"Kolorowych snów myszko, gdy ja byłem w domu, ciebie nie było, a teraz  jesteś zmęczona, jak ja więc zobaczymy się jutro. Musimy porozmawiać :)
                                                    Kocham cię, chłopcy też, ale nie tak jak ja :**"
Uśmiechnęłam się i wystukałam odpowiedź, po czym odłożyłam urządzenie pod poduszkę. Po chwili zasnęłam.
***
Obudziły mnie piski i krzyki, przewróciłam się na drugi bok i mało nie zeszłam na zawał. Obok mnie leżał Lou
-Matko, zabić mnie chcesz!?-pisnęłam chwytając się za serce
-Nie, tylko obudzić-zaśmiał się i pogłaskał moja osobę  po głowie. Walnęłam go w rękę i podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na niego wymownie
-Chłopcy są na dole i robią Ci śniadanie, Aleks poszedł odprowadzić koleżankę do domu- uśmiechnął się promiennie i podskakując wybiegł z pokoju, z kim ja muszę żyć? Przeczesałam włosy ręką i podniosłam się w celu przeniesienia się na dół. Powoli zeszłam ze schodów i nieprzytomna usiadłam przy stole w kuchni obserwując wszystkich po kolei. Nawet nie zauważyli mojego przyjścia, najbardziej spostrzegawczy okazał się być Harry, który odwrócił się w moja stronę i rzucił w moje ramiona
-No hej, hej- odwzajemniłam uścisk, każdego po kolei. Po chwili dostałam kawę i tosty francuskie z serem, mniam, to jest jednak smaczniejsze niż jogurt
-Co dzisiaj porabiasz?-zapytał mój chłopak siadając na przeciwko, wzruszyłam ramionami
-Chodźmy wieczorem na kolacje, co ty na to?
-Jeśli chcesz- uśmiechnęłam się w jego kierunku. Musze mu powiedzieć o "pocałunku" na sesji. Po śniadaniu postanowiłam iść się ubrać, poczułam jak ktoś chwyta mnie za biodra i przyciąga w swoim kierunku
-Ładnie Ci w moich ciuszkach-szepnął Zayn całując mnie w szyje. Uśmiechnęłam się sama do siebie i melodyjnie zaśmiałam
-Dziękuje, daj mi się ubrać- starałam się wyrwać, Zayn miał chyba inne plany, bo zamiast mnie puścić, poszedł ze mną. Wzruszyłam ramionami i otworzyłam drzwi do swojego pokoju
-Skoro jesteśmy sami...-powiedział delikatnie całując moja szyje
-Zayn, jest 11, ogarnij się, idę się ubrać kocie- cmoknęłam go w usta i weszłam do łazienki. Ubrałam brązowy sweterek z nadrukiem, czarne legginsy i brązowe buty emu, pociągnęłam rzęsy tuszem i wyjątkowo nałożyłam złotawo-brązowy cień do powiek. Zaczesałam włosy w byle jakiego koka i umyłam zęby by następnie opuścić łazienkę. Mój boyfriend leżał na łóżku i przyglądał mi się przygryzając dolną wargę (czemu to jest tak seksowne?!)
-Ślicznie wyglądasz, jak zawsze-uśmiechnął się, odwzajemniłam ten gest i położyłam się obok niego. Uwielbiam spędzać z nim czas w ten sposób, leżymy obok siebie i cieszymy się sobą i tym, że nie musimy się nigdzie śpieszyć i możemy pobyć blisko siebie. Nie musieliśmy nic mówić, cisza dodawała urok tej chwili.
-Kocham Cię, wiesz?
-Ja ciebie też, wiesz?
-Ugh, jakie to urocze, żygam- mruknął Harry i pokazał nam język przechodząc obok pokoju. Poczułam w jego tonie nutkę irytacji, ale starałam się jej nie zauważać. Oboje wybuchliśmy śmiechem, czuje się jak w jakiejś komedii romantycznej. To jest zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.
-Chyba trzeba zejść na dół...- powiedziałam i chciałam się podnieść
-Nie, zostańmy tutaj, jest tak dobrze-powiedział szatyn przyciągając mnie do swojego ciała. Westchnęłam, kładąc się na jego brzuchu i patrząc na sufit
-Co z tym modelingiem, śliczności moja?
-Puki jestem niepełnoletnia pracuje na zlecenia, potem może podpiszą ze mną kontrakt na wyłączność
-Ahh, moja dziewczyna jest modelką, jakie to piękne
-Haha, będę na bilboardach H&M
-Nie żartuj
-Mówię serio
-A kiedy będziesz się ze mną pokazywać?
-Boje się tego, to jest jakiś cud, że jeszcze nikt się nie zorientował
-No wiem, paparazzi chyba nie są tacy sprytni...-zakończyliśmy dość głupią wymianę zdań upajając się ciszą. Chłopak bawił się moimi włosami, przez co przechodziły mnie dreszcze. Gwałtownie się podniosłam, Zayn posłał mi zdezorientowane spojrzenie, machnęłam na niego ręką i rzuciłam się w poszukiwaniu telefonu, przesuwając tym samym chłopaka jak zabawkę. Wyciągnęłam urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz, sms
"Jest u ciebie Liam, szukam go i nie mogę znaleźć xD Wpadnę za 10 minut
                                                                                                  Danielle"
-Liam, Dan będzie tu za 10 minut!-krzyknęłam do chłopaka
-Spoko-odkrzyknął z dołu. Wtuliłam się w tors Zayna delikatnie go całując. Malik musnął  moje wargi, wywołując fale ciepła w moim ciele, całując go, świat się zatrzymuje. Nic złego nam nie grozi,  wszystko co złe znika, jesteśmy tylko my dwoje. Czuje się przy nim bezpieczna w każdej sytuacji, to takie niesamowite. Chłopak mocno mnie objął, przybliżając nas do siebie bardziej. Odwróciliśmy się i teraz chłopak był nade mną całując moją szyje
-Nie chce być wujkiem- mruknął tym razem Lou. Przewróciłam oczyma i zepchnęłam Zayna na bok schodząc na dół. Chłopcy podążyli za mną, usiadłam na kolanach szatyna, w fotelu. Po chwili rozbrzmiał dzwonek, spojrzałam na Liama, westchnął i poszedł otworzyć drzwi w których stałą jego lokowana dziewczyna. Dołączył do nas Alex, całą ósemką oglądaliśmy jakieś seriale.  Po dłużej chwili przełączyłam na Mtv, gdzie leciał wywiad z Conorem Maynardem. Uśmiechnęłam się i dałam głośniej
-A jak tam twoje sprawy sercowe?-zapytał dziennikarz z przenikliwym wzrokiem, chłopak jakby po chwili zastanowienia udzielił odpowiedzi
-To dość skomplikowane, jestem zakochany w dziewczynie, która nie odwzajemnia moich uczuć i na dodatek jest z moim kumplem a mój przyjaciel także jest w niej zakochany...-poczułam jak sześć par oczu spogląda na mnie. On nie mógł mówić o mnie, a poza tym kto oprócz niego mógłby się we mnie zakochać? Na pewno mówi o kimś innym, a to tylko zbieg okoliczności i tyle. Wstrząsnęłam głową i oparłam się o mojego chłopaka ignorując czyjeś uporczywe spojrzenie. Wywiad zakończył się i rozbrzmiała muzyka, delikatnie kiwałam głową w jej takt. Czas pędził jakby ktoś go przewijał niczym film, nim zdążyliśmy się zorientować wybiła 18:30
-Zbieraj się kocie, zabieram cię do knajpy-mruknął mi do ucha Zayn, lekko całując mnie w szyje. Pokiwałam głową i podążyłam na górę, zostawiając go samego. Zajrzałam do swojej szafy, ubrałam się w to (strój) zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa. Powoli zeszłam na dół, gdzie czekał Malik, przebrany w piaskowe rurki, białą koszulkę i czarną marynarkę, chyba nie muszę opisywać jak niesamowicie wyglądał *.*
Wymieniliśmy się komplementami i wyszliśmy za rękę przed dom, wieczór był bardzo ciepły jak na tę porę roku
-Możemy iść na nogach....
-O tym samym myślałem-odpowiedział szatyn i przyciągnął mnie bliżej siebie. Oparłam głowę na jego ramieniu i w takiej pozycji powoli szliśmy w stronę restauracji, trochę się stresowałam ponieważ jeszcze nie pokazywaliśmy się tak oficjalnie razem. Przypomniałam sobie, że muszę go powiadomić o tym pocałunku, troszkę się bałam jak zareaguję... Powiem mu potem, jak będziemy wracać. Po dość długiej drodze, dotarliśmy do oszklonego budynku, przy stolikach siedzieli ludzie ubrani naprawdę elegancko. Wyglądają na niesamowicie bogatych, chwilami zapominam ile pieniędzy ma Zayn, traktuję go jak zwykłego chłopaka, nie jak gwiazdę i czasem zapominam o jego sławię. Przekroczyliśmy drzwi restauracji, chłopak kiwnął głową w stronę jednego z kelnerów ten wskazał stolik i przyjął zamówienia, które złożył szatyn. Spojrzałam na niego podejrzliwie
-Zaufaj mi, będzie ci smakować kochanie- zniewalająco się uśmiechnął i chwycił moją dłoń pod stołem. Dzięki temu, że obrus sięgał do ziemi, nie było tego widać. Splótł nasze palce, przeszedł mnie delikatny dreszczyk i słodko się uśmiechnęłam.  Sama nie wiem dlaczego tak straszliwie boję się jak zareagują na to inni, przecież jesteśmy szczęśliwi, nikomu nic do tego. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i w między czasie jedliśmy. Nawet się nie zorientowałam, kiedy chłopak zaczął mnie karmić swoim daniem a ja jego swoim, oboje byliśmy zapewne brudni, bo zdarzało się, że zamiast w buzi jedzenie lądowało na policzku, albo obrusie. Współczuje kelnerkom i sprzątaczkom :D Gdy jedzenie zostało "zjedzone" zaczęliśmy się nawzajem z siebie śmiać. Następnie, doprowadziliśmy swoje twarze do porządku, zużywając wszystkie chusteczki  które były w zasięgu naszych rąk.
-Chodźmy, gdzieś cię wezmę- bardziej stwierdził niż zapytał i kiwnął na kelnera, ten przyniósł rachunek. Chłopak rzucił parę banknotów na stół i podając mi rękę wstał. Wyszliśmy z restauracji, nie zważając na dziwne spojrzenia par siedzących najbliżej nas. Malik, ciągnął mnie w kierunku wysokiego budynku, chyba jakiegoś biurowca, weszliśmy do środka. Spojrzałam na niego zdziwiona, on pociągnął mnie do windy i wcisnął 15 piętro, nawet na mnie nie spoglądając. Gdy dotarliśmy na odpowiednie piętro pociągnął mnie na schody przeciw pożarowe, ale zamiast w dół, poszliśmy w górę. Chwilę mocował się z dużymi czarnymi drzwiami, gdy te ustąpił ukazał nam się widok, rozgwieżdżonego nieba. Niepewnie weszłam na górę i rozejrzałam się, po prawej stała ławka, skierowana na wesołe miasteczko, które było rozświetlone milionami lampek, zatłoczone uliczki, na których zamiast ludzi widać było małe mrówki, gdzieś w oddali zarys parku i wiele drzew obrastających każdą z ulic, tworząc małe zagajniki.  Zaparło mi dech w piersiach, było tak niesamowicie pięknie
-Skąd ty znasz takie miejsca?-zapytałam czując bliskość chłopaka
-Czasami muszę uciec od rzeczywistości, one same mnie przyciągają-powiedział odwracając mnie w swoją stronę. Spojrzałam głęboko w jego czekoladowe oczy, były tak niesamowicie głębokie i piękne, on dokładnie lustrował moją twarz. Powoli wpił się moje usta, pieszcząc je na wszystkie możliwe sposoby. Kochałam sposób w jaki mnie całował, ta czułość, namiętność, pożądanie, czułam si jakby nigdy miało mu się to nie znudzić, jakbym JA miała mu się nie znudzić. Jednak gdzieś w środku czułam niepewność, że coś pójdzie nie tak, ze jest zbyt pięknie. Walcząc z  myślami odkleiła  się od chłopaka i spojrzałam na jego zdziwioną twarz
-Co we mnie lubisz?              
-Co?
-Dlaczego mnie kochasz?
-Skąd takie pytania?-zapytał zszokowany
-Po prostu, co we mnie kochasz, dlaczego tak myślisz?
-Co w tobie kocham? Kocham sposób w jaki się ruszasz, bo to jest niesamowicie seksowne, kocham to jak mówisz bo masz taki uroczy akcent, uwielbiam to jak się denerwujesz, bo robisz wtedy słodką minkę, kocham twoje blond włosy bo mogę się nimi bawić, tym samym uspokajając się. Kocham to jak oblizujesz wargi za każdym razem gdy nie mam koszulki, wielbię sposób w jaki doprowadzasz mnie do szaleństwa, pocałunkami i szeptem , który jest tak niesamowicie podniecający. Uwielbiam twoją niewinność i to jak zamieniasz się w rasową flirciarę, kocham czas który razem spędzamy, nawet na leżeniu przed telewizorem, cudowne jest to jak się uśmiechasz, bo wtedy moje serce ma ochotę wyskoczyć z piersi. Na koniec najbardziej na świecie kocham patrzeć w twoje oczy, ukazujące wszystkie odczucia i emocje, dające mi pewność, że nic złego ci nie grozi, że mogę być spokojny. Oczy które są tak głębokie, że topię się w nich zawsze gdy patrzę na nie dłużej niż 15 minut a wiesz, że ja nie potrafię pływać. Za to jaka jesteś, za charakter, osobowość, za wszystko co jest z tobą związane, czasem mam wrażenie, że mógłbym całować ziemie po której chodzisz, bo cześć ciebie jest na niej, to chore, ale tak się czuje-wytłumaczył patrząc na moja minę- wiem, ze nie jesteśmy idealni, ale będziemy, zobaczysz- szepnął mocno tuląc mnie do siebie i całując w czoła z ogromną czułością
-A wspomniałem, że kocham te dreszcze które mnie przechodzą z każdym dotknięciem twojej skóry?-zapytał z uśmiechem na ustach, który momentalnie mi się udzielił. Jednak gdzieś w głębi mnie siedziała myśl, że muszę mu powiedzieć o pocałunku. Nieprzyjemna gula w gardle rosła i nie wydusiłam z siebie niczego, co chciałam powiedzieć, tuląc się do niego i chowając przed resztą świata.
____________________________________________________________________________

Przepraszam! Przepraszam, przepraszam, przeprasza, przepraszam, ale miałam niesamowite urwanie głowy, kartkówki sprawdziany, laptop mi się zepsuł, ogółem złośliwość rzeczy martwych towarzyszy mi od dwóch tygodni -_- Mamy 10 dni wolnego, a 16 prawie skończony, tak więc niedługo go dodam i zacznę pisać do przodu. Zaraz po świętach mam kartkówkę z matmy, a potem z fizy, nauczyciele nie odpoczywają, to jakieś cyborgi bez uczuć :/ Ahh plus jeśli na świadectwie nie będę miała samych czwórek to rodzice poślą mnie do szkoły wojskowej na wakacje, albo zrobią coś gorszego -,- Mam nadzieje, że się podoba, choć troszkę, nie wyszedł tak jak chciałam, ale ujdzie w tłumie, bywało gorzej, ostatecznie czekam na komentarze ^^

niedziela, 3 marca 2013

   ROZDZIAŁ 14
Pierwsze co uświadomiłam sobie rano, to to, że pokłóciłam się z Zaynem. Głośno westchnęłam i usiadłam spoglądając na zegarek, wskazujący 9:40. Przez głowę przemknęło mi, że Alex musi iść do szkoły, ale w końcu może się sam obudzić chociaż raz. Owinęłam się w kocyk i zeszłam na dół, Sam i Will starali się nakarmić Sunny która zamiast jeść śmiałą się do nich.
-O Bella kochana, coś dostałaś-powiedział Will i po chwili wtaszczył do pokoju miśka mojego rozmiaru, myślałam że oczy wypadną mi z orbit.
-To do mnie?-spytałam z niedowierzaniem
-Jak widać, chyba, że mamy tutaj inną Bellę- zaśmiali się, podeszłam do misia
. Pod kokardką która była zawieszona na jego szyi była przyczepiona karteczka, delikatnie ją otworzyłam
"Przepraszam za wczoraj, przesadziłem i to bardzo, żałuje....Wybaczysz mi?
         Twój porąbany, i zakochany po uszy tylko w tobie, Zayn"

Zaśmiałam się pod nosem, głupie pytanie, jasne, że mu wybaczę xD
-Jak go nazwiesz?-usłyszałam męski głos nad uchem, nie należał do Willa
-A jakbyś chciał?
-No nie wiem, Little Zayn?-szepnął wtulając się w moje plecy
-Chciałbyś, nazwę go Stefan- zaśmiałam się spoglądając na minę mojego chłoptasia, pstryknęłam go w nosek
-Czyli nie jesteś już zła?
-Hmmm, kupiłeś mi misia i przeprosiłeś, jasne, że nie jestem- Zayn wpił się w moje usta, jakby co najmniej nie było mnie rok. Po chwilach rozkoszy, oderwałam się od niego
-Teraz spadaj bo muszę się ubrać i ogółem ogarnąć, potem mam próbę i Danielle mnie gdzieś ciągnie, także do wieczora.....albo do jutra-powiedziałam po chwili zastanowienia, niezadowolony szatyn, mruknął coś pod nosem, ale wyszedł. Przewróciłam oczami i wpadłam do kuchni, nawet nie zauważyłam kiedy reszta się z niej ewakuowała. Zjadłam jajecznicę i pobiegłam na górę, mało nie zabijając się na schodach a następnie na ścianie, kto to tu postawił?! Ogarnęłam się, matko boska, że Malik się mnie nie przestraszył, jaki bebok o.O Nim się spostrzegłam zegar wybił 12:30, szybkim ruchem spakowałam się do torby i zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie Danielle z naszym kumplem Kevinem. Wyszliśmy z domu i dosłownie wpadliśmy do samochodu gdzie siedziała już reszta moich znajomych, organizujących nam przewóz. Podjechaliśmy pod budynek i spokojnie weszliśmy do środka, jak zwykle nasza nauczycielka już na nas czekała krzycząc, że jesteśmy jak zwykle spóźnieni. Przebraliśmy się w ekspresowym tępię i wkroczyliśmy na sale.
-Mam dla was dobre wieści, przeszliśmy do następnego etapu, za tydzień kolejne zawody-powiedziała bez emocji, nadrobiliśmy to skacząc piszcząc,krzycząc i bóg wie czym jeszcze.
-Dobra, radze wam zacząć ćwiczyć, jeśli chcemy przejść dalej -zaśmiała się i włączyła muzykę
***
Moje kończyny powoli odmawiały posłuszeństwa,  byłam bardzo zmęczona
-Dobra, ostatni raz i do domów!-krzyknęła przewijając piosenkę i stając przed nami. Zmusiłam się do wykonania początkowych ruchów, później to już z górki
-Kevin ręce, Bell's energia, Leona wyżej nogi- rzucała uwagami, każdy rygorystycznie jej słuchał. Była na serio dobra i mega utalentowana, do pięt jej nie dorastam. Raz, dwa, trzy, cztery, raz, dwa, liczyłam pod nosem skupiając się na tańcu. Skończyliśmy próbę, wzięłam szybki prysznic i odnowiłam makijaż, który jak zwykle był prawie znikomy. Danielle z zacieszem na twarzy, czekała na mnie przed wyjściem, ślamazarnym krokiem szłam za nią.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Przekonasz się, za chwile-zaśmiała się i wciągnęła mnie w jedną z uliczek, zżerała mnie ciekawość. Stanęłyśmy przed wysokim wieżowcem, spojrzałam na nią podejrzliwie, jej uśmiech lekko mnie przerażał...Wprowadziła mnie do środka i podeszła do recepcjonistki ta pokiwała głową ze zrozumieniem i wręczyła jej dwie plakietki.
-Dee co ty kombinujesz?
-Hyhy, wiesz potrzebowaliśmy drugiej modelki do sesji i tak jakby dałam szefowi twoje zdjęcia i tak jakby masz sesję próbną i zrobimy Ci tak jakby portfolio...-powiedziała na jednym wdechu, zaszokowanie, przeradzało się w zdziwienie a to w rozbawienia
-Hahahahahahaha, ja....modelką, taki pasztet, hahahahahaha- wybuchłam nie pochamowanym śmiechem, kurde jestem cholernie niska, brzydka i jeszcze gruba, pogięło ją?! Walnęła mnie w ramie z pięści
-Skoro David coś w tobie widzi, to masz guzik do gadania, idziemy!-pisnęła i wepchnęła mnie do jednego z pomieszczeń. Naprawdę bawiła mnie ta sytuacja, chyba pokazała temu Davidowi nie moje fotki. Spojrzałam na nią jak na idiotkę, ona coś tam wymruczała pod nosem i wręczyła mi jakieś ciuchy, wywróciłam oczami i przebrałam się. Na serio nie wierze, że to robię.  Stanęłam przed jakąś laską który wyjaśniła mi co mam robić i  że mam się "wyluzować i potraktować to jak zabawę" głośno westchnęłam i stanęłam na białym tle. NA początku była spięta, ale w końcu postanowiłam zacząć się wygłupiać i robiłam różne dziwne miny, pod koniec zaciągnęłam przed aparat Dan i porobiłam do niej jakieś dziwne miny. Fotograf tylko się śmiałą, pokazała mi zdjęcia, była zadziwiająco dobre, wybrała pięć i wywołała wkładając do jakiejś teczki, następnie kazała mi się przebrać, zrobiłam o co prosiła i znów stanęłam przed nią. Poustawiał mnie, dawała jakieś rekwizyty i kazała się uśmiechać. Pod koniec wręczyła mi jakąś bieliznę
-No teraz załóż to od Victoria's Secret's (nwm czy tak się to pisze :D)- krzywo na nią spojrzałam, że mam niby w bieliźnie sobie fotki robić, czy oni oszaleli?!?!
-Oj, no weź Bella, dla mnie- zrobiła minę zbitego psa, wymruczałam pod nosem jakieś niewybredne epitety skierowane w jej kierunku i poszłam ubrać się w to co mi dali. Wyszłam z przebieralni, nie wierząc, że to robię, czułam się bardzo skrępowana. Nie lubię się rozbierać a teraz jestem w samej bieliźnie przed obcymi ludźmi. Do tego jeszcze te obcasy, to nie moje klimaty
-Matko, ty masz niesamowitą figurę-pisnęła dziewczyna stojąca za aparatem pstrykając mi kolejne zdjęcia
-Nie zgodziłabym się z tym-syknęłam próbując jakoś się rozluźnić
-Oh, błagam wiesz ile dziewczyn dało by się pociąć za takie ciało? Rozluźnij się, tak jakbyś była na plaży, to tylko bielizna, nie jesteś naga-wzruszyła ramionami, tsa łatwo powiedzieć -_- Po krępującej sesji wróciłam do starych ubrań i poszłam oglądać swoje zdjęcia. Nie wyszłam najgorzej,ale i tak twierdze, że jestem gruba jak hipopotam. Dostałam teczkeę i posłali mnie do jednego z gabinetów, żebym pogadała z szefem. Najpierw weszła Dee
-To ta dziewczyna o której rozmawialiśmy, Bella-powiedziała spoglądając na surową twarz mężczyzny
-Ahh tak, koleżanka, zrobiliście sesje?
-Tak
-Dobrze, możesz nas zostawić Pit ma jakieś propozycje-powiedział nieco łagodniej i blado się uśmiechnął spoglądając na mnie. dziewczyna wyszła, podałam facetowi rękę
-Dzień dobry, nazywam się Bella
-Tak wiem, jestem David, mów mi po imieniu, pokaż no te zdjęcia-wręczyłam mu teczkę, obejrzał je chyba z 15 albo 20 razy stukając ręką w biurko.
-Jesteś dość  niska w porównaniu z innymi, ale masz idealna figurę i coś wyjątkowego co przyciąga wzrok, przyjdź jutro na próbne przymiarki do sesji wiosennej kolekcji ubrań młodzieżowych, o 17:30 Danielle też będzie, pogadamy potem, skonsultuje się z fotografem i ambasadorem, okay?
-Dobrze, dziękuje-po raz kolejny uścisnęłam dłoń mężczyzny, który przy okazji oddał mi teczkę ówcześnie wyjmując z niej trzy zdjęcia. Zamknęłam za sobą drzwi i nie za bardzo wiedziałam gdzie iść. Już miałam zawrócić do gabinetu Davida, gdy uderzyła we mnie Danielle
-I jak było, co powiedział?
-Powiedział
-No co?!
-Że mam jutro przyjść, to pogadamy, musi to obgadać z fotografem i ambasadorem jakiejś  kolekcji, jutro idziemy razem na przymiarki-dziewczyna wtuliła się we mnie, ciesząc się jak głupia. W sumie, to miałabym kasę, żeby w końcu wyprowadzić się  od Sam, zabrałabym ze sobą Alexa, ale Sam mi zabroni, bo jestem jeszcze niepełnoletnia itp. itd. Będę miała co pokazać chłopakom gdy przyjadę, moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu.
-Halo
-Hej Bella, wpadnij do mnie i do mojej przyjaciółki, jej brat chciałby cię poznać
-Kto? Czekaj wolniej, jakiej koleżanki, gdzie co jak?
-Ugh, dobra nic, matko boska z tobą się dogadać
-Aleks, gadasz jak katarynka, gdzie mam wpaść?-zapytałam zdziwiona, mówił na serio szybko, mało rozumiałam
-Do starej kamienicy na Walstreet, brat mojej koleżanki chce cię poznać i tyle
-Nie widzi mi się poznawanie twoich znajomych
-Ugh, no weź nie bądź taka sztywna..-powiedział kpiąco, kurde co mu się dzieje?
-Kiedy indziej, pa- rozłączyłam się patrząc ze zdziwieniem na telefon, jakbym co najmniej rozmawiała z królową. Mówił trochę jakby był pijany, albo naćpany, niby normalnie ale jednak coś było w tonie jego głosu.
-Zaraz chwila, gdzie on kurwa jest?!- wydarłam się, jakbym dopiero przetrawiła informacje. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam jego numer, wyłączył go. Kurde, jak wróci to go zabije, chyba, że powiedział coś Sam albo Will'owi. Dobra nieważne, Dee patrzyła na mnie ze zdziwieniem stojąc przede mną
-Aleks-mruknęłam, pokiwała głową i ruszyła w stronę wyjścia. Zaszokował mnie fakt, że stał tam Liam. Pewnie zadzwoniła do niego gdy byłam u Davida, chłopak popatrzył na mnie z dezorientacją, związaną z moim przebywaniem tu
-Bella, ty też jesteś modelką?
-Zapytaj swojej kochanej dziewczyny- mruknęłam wsiadając do samochodu, lokowata machnęła na niego ręką i wsiadła do pojazdu. Daddy nieco zdezorientowany odpalił samochód i ruszył w kierunku naszej ulicy. Po godzinie drogi stałam pod swoimi drzwiami i usilnie próbowałam wejść do środka, gdy nikt nie otworzył zrezygnowana obeszłam go na około i weszłam przez otwarty taras. Najwidoczniej nikogo nie było, na lodówce wisiała karteczka
"Bella, musiałam pojechać z Will'em do jego siostry, nagła sprawa, przepraszam, że nie zabraliśmy was ze sobą, ale masz tyle zajęć a Aleks szkołę. Nie dzwoniłam bo byłaś na próbie, na prawdę sorki, też nie wiemy co jest, kazała natychmiast przyjechać, zostawiłam wam jakąś kasę na stole (tylko nie mów, że nie potrzebnie -_-) wrócimy jutro albo za dwa dni, jeszcze zadzwonię. Ps. Aleks jest u jakiejś koleżanki, nie wiem kiedy będzie :)
                                                                                                 Sam, Will & Sunny xoxo"

Kurde, jak ona często wyjeżdża, wzruszyłam ramionami i wyjęłam z lodówki jogurt, zabrałam jeszcze łyżeczkę i jabłko po czym weszłam do siebie. usiadłam na parapecie, spoglądając na okna Zayna, mój chłopak siedział i wyraźnie coś szkicował. Postanowiłam przerwać jego zajęcia, otworzyłam okno i rzuciła  w jego szybę zawiniątkiem ze skarpetki. Podskoczył jak oparzony następnie otwierając szybę.
-Nie strasz, czy ty rzuciłaś we mnie skarpetką-zapytał spoglądając na kule leżącą na zewnętrznej stronie parapetu
-Mhm, chodź sama jestem-uśmiechnęłam się i zamknęłam okno, chłopak pokiwał głową i po chwili stał ju pod drzwiami. Otworzyłam je, i pobiegłam na górę, nawet nie czekałam aż wejdzie. Odnalazłam teczkę ze zdjęciami i znów zbiegłam na dół,  wpadając Malikowi w ramiona. Delikatnie musnęłam jego wargi tonąc w jego ciepłych ramionach, tego mi trzeba po męczącym dniu ^_^
-Co tam masz?-zapytał spoglądając na moje dłonie
-A mam efekt 4 godzinnej pracy i pozowania -zaśmiałam się i pociągnęłam go na kanapę. Po chwili wręczyłam mu teczkę, badając jego twarz. Spoglądał z niedowierzaniem na sesje w bieliźnie, uśmiechając się do siebie
-A może zrobisz mi taki mały pokaz, żeby się przyzwyczaić do kolejnych sesji....-poruszył brwiami
-Jak będziesz grzeczny, to pomyślimy- zaśmiałam się
-Gdzie Will i reszta rybek z ferajny?
-Rodzinka pojechała do siostry Williama, Aleks u jakichś znajomych, czyli jesteśmy sami-przybliżyłam się do niego, ten moment po raz kolejny przerwał mój telefon, zaakceptowałam połączenie
-Halo?
-Mogę zostać na noc u Iki
-A możesz, nie będziesz przeszkadzał?
-Bella, nie proponowali by mi tego jakbym im przeszkadzał
-A ciuchy?
-Dam sobie rade
-No nie wiem
-Oh weź jest piątek, nie zachowuj się jak nad opoiekuńcza mamusia
-A rób co chcesz, wróć kiedyś- zakończyłam rozmowę wracając do gorących warg mojego chłopaka. Pchnęłam go delikatnie na kanapę, siadając na nim okrakiem. jego dłonie błądziły po moich plecach, opierałam się na jego torsie, kreśląc na nim wzorki. Jego dotyk za każdym razem jest taki przyjemny i bezpieczny. Powoli zdjęłam z niego koszulkę, przelotnie spojrzałam na idealnie umięśniony tors, był tak niesamowicie pociągający, nieziemski. Pieściłam każdy kawałek jego klatki piersiowej delikatnymi pocałunkami co jakiś czas wracając do jego ust. Po dłuższej chwili, to on przejął inicjatywę zdjął ze mnie koszulkę aby po chwili znaleźć się nade mną i powtórzyć moją czynność z niesamowitą delikatnością i namiętnością
***Aleks***
Kocham ten stan po alkoholu, gdy niczym się nie przejmuje i jestem całkowicie wyluzowany, czuje się taki wolny od problemów. Może dlatego zacząłem to wszystko, ale właściwie to nic w tym złego. tak znów pije, ale rozsądniej. Moja siostra najwidoczniej była zajęta Zaynem, ponieważ szybko zgodziła się na noc poza domem, nie mogłem wrócić do domu, nie teraz. Urządziliśmy domówkę, brat Ireny strasznie chce poznać moja siostrę, ale jak nie to nie, łaski bez. Wlałem w siebie kolejnego drinka, zatapiając się w mocnych bitach jakiejś zboczonej piosenki. ujrzałem brunetkę, ubraną w czarną obcisłą i krótką sukienkę, jej włosy spięte w kucyka i ostry makijaż który podkreślała czerwona szminką, niesamowicie kontrastował z jej delikatną urodą, tworząc niesamowity efekt. Wyglądał mega seksownie, zwracała na siebie uwagę wśród plastikowych laleczek. Porwałem dla niej jakąś szklankę i wręczyłem
-Dzięki
-Zajebiście wyglądasz
-O to chodziło, trzeba się zabawić, no nie?-zaśmiała się i rozejrzała po sali zawieszając wzrok na kolesiu gadającym z jej bratem. Podniosła jedną brew do góry, poprawiła swoją krótką sukienkę i lekko zarzucając biodrami ruszyła w ich kierunku. Miała kocie ruchy, wiedziała jak zawrócić w głowie, wykorzystywała to gdy chciała. Po chwili chłopak tańczył z nią gdzieś w kacie. Przeczesałem sale w poszukiwaniu jakiejś laski, jedna przykuła moją uwagę, na wieczór starczy. Podszedłem do niej, zagadałem a po chwili już całowaliśmy się gdzieś w rogu, nie była  w tym zbyt dobra. Pod pretekstem "muszę iść do toalety", zmyłem się wtapiając   w tłum. Wpadłem na Irene, także całowała się z tym kolesiem, po chwili jednak szepnęła mu coś do ucha i odwróciła się na pięcie, szczerząc pod nosem
-Coś ty mu powiedziała?
-Że nie jest w moim typie- zaśmiała się, dyskretni na niego spoglądając.
-Jesteś straszna
-Oh dziękuje, ta twoja laleczka też niezbyt przypadłą Ci do gustu
-Nie potrafi całować, inteligencją też nie grzeszy
-Cóż za zdziwienie, kurde nie ma nikogo ciekawego-przeczesaliśmy sale wzrokiem
-To co, zatańczysz ze mną?-zapytałem z uśmiechem, chwyciła moja dłoń i pociągnęła mnie na parkiet. Nie wiem kiedy i jak, ale pocałowaliśmy się, to nie było taki zwykły całus, nigdy nikt nie zawrócił mi tak w głowie.  Całowała tak niesamowicie, namiętnie, delikatnie. Oderwaliśmy się od siebie, lekko mętne spojrzenia nie do końca zdawały sobie sprawę z tego co się stało. Po chwili znów tańczyliśmy do kolejnej klubowej piosenki, której głównymi słowami było "Fuck you"...
***Bella***

-Kocham cie Bella-wyszeptał mój chłopak delikatnie całując mój policzek
-Ja ciebie też, mój ty debilu-powtórzyłam tą czynność wtulając się w jego tors, cudowne zwieńczenie dnia. Zasypiać i budzić się w ramionach osoby którą się kocha, jeśli to jest sen to ja nigdy nie chce się z niego obudzić.  Zmęczona, zasnęłam wsłuchując się w bicie serca Zayna.
__________________________________________________________________________________
Ten rozdział wyjątkowo mi nie wyszedł, ale to dlatego, ze nie wiem jak was wprowadzić w to co ma się stać. Jak widać Irena zaczyna wpływać na Aleksa, a to dopiero początek, jej brat chcę poznać Bellę, jak myślicie uda mu się?? ^_^ Przepraszam, że tak długo nic nie dodałam, ale dostałam szlaban -__- Następny nie długo, może uda mi się w tygodniu,a le nic nie obiecuję. Do zobaczenia misiaczki  :****







So I Love You <3

czwartek, 14 lutego 2013

 Wyszło mi to długie i zepsułam go tak od połowy, ale jest :D  Miłego czytania skarby wy moje :***
 Kolejne walentynki, dla ciebie zwyczajny czwartek -_-  Codzienność, wstałaś, z grymasem na twarzy, z dołu dobiegły cię wrzaski. Wypuściłaś powietrze ze świstem
-Zamknijcie ryje, prosiaki!-krzyknęła zapewne twoja kuzynka, próbując zapanować nad swoimi siostrami, bratem i jego kolegami. Jakim cudem twoja matka się na to zgodziła, nie byłoby to takie dziwne, gdyby nie fakt, ze następnie sama wyjechała i zostawiła ją z nimi wszystkimi. Przymknęłaś oczy aby się uspokoić i podeszłaś do szafy. Wyjęłaś jakieś ciuchy po czym skierowałaś się do łazienki. Po wykonaniu wszelkich czynności mających doprowadzić cię do stanu używalności, spełzłaś na dół.
-Zamknijcie te ryjki, błagam-syknęłaś waląc głową w blat kuchenny na znak zmęczenia i nie wyspania. Melodyjny śmiech twojego kuzyna sprawił, że bez skrupułów chciałaś go zabić i poćwiartować
-Uuuu kac morderca dopadł, zapijasz samotność, nieładnie-zacmokał z kpiącym uśmiechem. Wykorzystałaś sytuacje i kopnęłaś go w czuły punkt
-Ups, wiesz to ta moja samotność-sztucznie się uśmiechnęłaś. Błagalnym wzrokiem patrząc na jednego ze znajomych twego kuzyna trzymającego w ręku kubek z kawą. To śmieszne, ale nawet nie znasz ich imion(no może jednego...), co najlepsze wcale nie chcesz ich zapamiętać. Każdy dostał swoją ksywkę której właściwie tylko ona używała
-Ugh, nie patrz tak-mruknął mop którego wręcz błagałaś wzrokiem aby oddał Ci swoja kawę, delikatnie podniosłaś kącik ust w uroczy uśmiech. Uległ i postawił przed tobą kubek
-Będziesz się smażyć w piekle-mruknął udając focha
-Nie pierwszy raz to słyszymy-mruknął Louis za co został zgromiony wzrokiem "Boże jak ja go nienawidzę"  Ta myśl przewijała się przez twój mózg nieustannie, właściwie to po jaką cholerę on tutaj przyjeżdża?! Największym zdziwieniem jest to, że robi to z własnej niczym nie przymuszonej woli, mimo zapewnień, że jesteś diabłem wcielonym, który nie powinien stąpać po tej planecie (bądź jakiejkolwiek innej) Przymknęłaś delikatnie powieki sącząc gorący napój pełen kofeiny, zachęcający do dalszego życia. Po wypiciu napoju niebios, porwałaś jogurt w pośpiechu go zjadając i chwytając torbę leżącą obok schodów.
-Wracam o 3, nie roznieście domu, a zresztą jakby co Tomlinosn remontuje-wzruszyłaś ramionami i wyszłaś z mieszkania. Jak na złość, śnieg sypał tworząc nieprzyjemną atmosferę. Zdecydowanie nie tolerowałaś zimy, wolałaś wiosnę lub lato. Stanęłaś na przystanku, chowając się przed upierdliwymi płatkami białego puchu, usilnie próbującymi dostać się do twojej zmarzniętej skóry, aby obniżyć jej temperaturę bardziej. Nie musiałaś czekać długo aby autobus zatrzymał się parę metrów przed twoim nosem. Wsiadłaś do zatłoczonego środka transportu, pocierając dłonie aby przywrócić im prawidłowe krążenie. Na tyłach ujrzałaś swoją przyjaciółkę, zawzięcie wpatrującą się w ekran telefonu. Z uśmiechem podeszłaś do jej osoby, lekko odchrząkując aby zwrócić na ciebie uwagę
-Ooo hej, to już tu?-zapytała zaskoczona
-Mhm jak widać, nadal nie napisał?-zapytałaś doskonale zdając sobie sprawę iż dziewczyna czeka na idiotycznego sms'a od swojego "chłopaka", który obecnie siedzi gdzieś w Hiszpanii. Ich związek był dla ciebie idiotyczny i bezsensowny, nie widywali się, rozmawiali raz w tygodniu i nie mieli kontroli nad tym czy druga osoba ich nie zdradza, czyste szaleństwo-czyli bardzo w stylu Margaret. Przyjaciółka pokiwała twierdząco głową, teatralnie przekręciłaś oczami. Szturchnęła cię w ramie, delikatnie wskazując na jednego z chłopaków uczęszczającego do waszej szkoły. Spojrzałaś na nią wymownie, od dawna twierdzi, że owy szatyn z niebieskimi ślepiami jest tobą w jakiś sposób zainteresowany i przysłowiowo cię "obczaja" gdy tylko nadarza się okazja. Pozostawałaś nie wzruszona, raczej nie był w twoim typie, ogólnie jak na osobę o znikomej urodzie i sylwetce wieloryba w ciąży, miałaś raczej duże oczekiwania. Właściwie to jedyny chłopak jaki obecnie zajmował twoje myśli siedział w TWOIM domu, na TWOJEJ kanapie w TWOIM  salonie, jedyny mały szczegół był taki, że w życiu mu tego nie powiesz. Wywaliłaś z głowy myśl o szatynie z czekoladowym spojrzeniem, na rzecz swojej przyjaciółki usilnie próbującej coś ci przekazać wzrokiem. Z obrotu jej oczy wywnioskowałaś aby się odwrócić, subtelnie okręciłaś ciało o 180o i dostrzegłaś wpatrzoną w siebie twarz owego chłopaka
(o którym wcześniej napomknęłam). Z trudem podniosłaś kąciki ust ku górze, kierując w jego stronę delikatne machnięcie ręką na znak powitania, odwzajemnił twój gest i uśmiechnął się ukazując rząd różnych zębów. Jednak nic ani nikt nie jest w starannie dorównać uśmiechowi twojego wybranka. Twój mózg odtwarzał moment gdy zobaczyłaś go po raz pierwszy, uśmiech, podanie dłoni, gdy musnęłaś jego skórę przeszły cię ciarki, jak gdyby kopnął cię prąd. Nikt nie wiedział o twoim zauroczeniu, przyjacielem znienawidzonego kuzyna, no bo w sumie gdybyś powiedziała Margaret, ona na pewno posyłała by mu dziwne spojrzenie lub wykonywała inne gesty, które mogłyby nakłonić twego "ukochanego" kuzynka do jakichś podejrzeń pod względem twoich uczuć, a to było ostatnia rzeczą która stanie się przed twoja śmiercią -_- Zatapiając się we własnych myślach nie zauważyłaś gdy przyjaciółka wyciągnęła cię z autobusu, niemalże pod bramą szkoły. Wzięłaś głęboki wdech ruszając w jej kierunku ślimaczym tempem. Minął was owy chłopak o niebieskim spojrzeniu, robiąc użytek z jednej powieki mrużąc ją w twoim kierunku, w celu zakomunikowania zainteresowania twoją osobą. Puściłaś ten gest mimochodem i udałaś, że nic nie zauważyłaś wbijając wzrok w dyrektora szkoły prawiącego morały uczniom, zapewne przyłapanym na paleniu papierosów za murami tej placówki. Przekroczyłyście jej próg, docierając do swoich szafek. Otworzyłaś swoją małą skarbnicę i na podłogę wypadły dwie różowe koperty oraz jedna czerwona. Zdziwiona i zaciekawiona podniosłaś je z ziemi i rozejrzałaś się dookoła. Nikt nie zwracał na ciebie uwagi, wzruszyłaś ramionami odkładając nie potrzebne książki do szafki, zaciekawiona i nieco zaskoczona wraz z przyjaciółką oglądałaś koperty. Już miałaś otworzyć jedną z nich gdy twoim oczom ukazał się obiekt twych westchnień z powalającym uśmiechem, przeczesał swoje kruczo-czarne włosy, stając na przeciw was, sprawiając tym samym, że wyglądał jeszcze seksowniej niż zazwyczaj o ile to jeszcze możliwe.  Spojrzał na ciebie z uśmiechem, nie wiedząc jak zacząć swoją wypowiedz, peszyła cię jego obecność, nie wiedziałaś jak masz się przy nim zachować więc byłaś oschła, jednak całe twoje wnętrze aż wrzało na jego widok.
-Yyymm, kazali mi, no, znaczy poprosili, ugh miałam dać ci to rano, ale ehh, proszę-jąkał się, nie wiedząc jak to ubrać w słowa po czym wręczył ci coś do ręki i oddalił się niemal biegiem, chowając ręce w kieszeni. Odprowadziłaś jego sylwetkę do drzwi, zaskoczona i zdezorientowana jego zachowaniem. Nigdy nie rozmawialiście, zazwyczaj nie podchodził do ciebie a ty obserwowałaś go z oddalenie, czasami wzdychając widząc jego umięśniony tors, gdy rano siedział przy stole wraz z resztą małp. Ocknęłaś się z transu i dałam upust ciekawości, która zżerała mnie jak i Margaret
-Zanim zobaczysz co tam jest. chodźmy gdzieś w kąt-zaproponowała. Miałyśmy przenieść się w ustronne miejsce, gdy zadzwonił dzwonek. Zrezygnowane udałyśmy się na lekcje, trzeba zaczekać do przerwy. Te 45 minut mijał niesamowicie długo, co sekundę spoglądałaś na zegar to w komórce to nad tablicą. Nareszcie zadzwonił upragniony dzwonek, wybiegłaś z klasy jako pierwsza, nie zwracając uwagi na krzyk nauczyciela, że "dzwonek jest dla nauczyciela, nie dla ucznia" Wpadłaś do damskiej toalety, wyjmując z kieszeni starannie złożoną karteczkę, wzięłaś głęboki wdech i delikatnie ją otworzyłaś. Jeśli twój kuzyn maczał w tym palce, to jest możliwość, że gdy to otworze umrzesz śmiercią bynajmniej NIEnaturalną...Jeszcze jeden głęboki wdech i zatopiłaś się w starannym piśmie, którym zapisana była część karteczki
"Jakkolwiek irracjonalnie to brzmi, zostaniesz moja walentynką? Jeśli się zgadzasz będę na parkingu za twoją szkołą będę tam czekał do 3.30 jeśli nie, nic się nie stało.
(Lou nie ma z tym nic wspólnego, nie wkręca cię)"
Poczułam falę gorąca owładniającą moje ciało
-What the fuck?!-pisnęłaś tak, że na pewno połowa grona pedagogicznego zdołała to usłyszeć, lustrowałaś zapisaną karteczkę z niezwykłą dokładnością. Następnie przejęła ją twoja przyjaciółka, która na jakiś czas zginęła w tłumie aby dołączyć do ciebie po dłuższym odstępie czasowym. Po chwili uśmiechnęła się  zadziornie i krzyknęła uradowana
-Masz randkę w walentynki, tylko z którym z tych seksiaków, pewnie z Zaynem!-mówiła zbyt głośno i zostałaś zmierzona wzrokiem przez cheerleaderki znajdujące się w tym pomieszczeniu. Kochasz ją, ale czasem masz ochotę zabić za jej głupotę. Zamroziłaś ją wzrokiem, to na pewno jest jeden z żartów Tomlinosona, z tobą nikt się nie umawia. Skrzywiłam się na wizje jego uśmiechniętego ryja gdy wychodzisz na tyły a on wybuchną śmiechem i mówi, że z tobą to się nikt za forsę nie umówi. Z drugiej strony, co jeśli to nie kawał? Natłok myśli zgromadził się pod twoja czaszką, niestety na swobodne przemyślenia miałaś tylko 10 minut.
***
Ze zgrozą stwierdziłaś, że po tej lekcji kończysz zajęcia i muszę coś zrobić. Szarpały tobą emocje, całą chemie spoglądałaś w przestrzeń za oknem, starając się wymyślić rozsądne rozwiązanie. W końcu jeśli okażę się, że to wymyślił ten świniopas, to można powiedzieć, że przyszłaś mu wrąbać za debilny pomysł.... Twoja przyjaciółka szturchnęła cię w panice, spojrzałaś na nauczycielkę wlepiającą w ciebie swoje świdrujące brązowe oczy. Ten brąz nie równał się z czekoladową, delikatną i hipnotyzującą barwą oczu chłopaka.
-A może pani powtórzy lekcje na oce....-nie dokończyła zdania, gdyż zadźwięczał dzwonek i klasa w pośpiechu opuszczała salę, z tobą na czele. Poczułaś jak gula w gardle rośnie, odbierając  cenny oddech, który stawał się coraz płytszy
-Co teraz Mar?
-Zaryzykuj, co ci szkodzi?-wzruszyła ramionami
-No nie wiem ośmieszenie się?
-Weź, masz jakąś propozycje przynajmniej, mój chłopak nie raczył mi wysłać zasranego...-jej zdanie przerwał zimny podmuch wiatru uderzający w was gdy opuściłyście szkołę. Nagle Mar stanęła jak wryta, wpatrując się w swego boyfrienda, który stał w całej okazałości przed szkołą z różą w ręku i uśmiechem na twarzy. Po chwili zostałaś sama z myślami gdy para się obmacywała w samochodzie chłopaka. Głośno westchnęłaś spoglądając na zegarek 3. 20
-Teraz albo nigdy-mruknęłaś pod nosem, przez głowę przebiegło ci, że jeżeli to kolejny głupawy wybryk Lou, to obudzi się niczym w Hostelu i bez skrupułów będziesz go torturować, wyrywając mu po kawałku skóry z wielką przyjemnością, upajając się jego przepełnionymi bólem krzykami. Drastyczność twoich myśli lekko cię rozbawiła, bardzo ślamazarnym krokiem skierowałaś się w wyznaczone miejsce. Zobaczyłaś opartego o ścianę budynku chłopaka z palącym się papierosem w dłoni. Wszędzie poznasz te sylwetkę, te ubrania, nawet sposób w jaki stał był pociągający. Spojrzałaś na niego spod włosów opadających na bladą twarz, przygryzłaś dolna wargę nie wiedząc jak się masz zachować. W jednej chwili chciałaś zniknąć, uciec, ale na to za późno, szatyn zauważył cię. Lustrował cie wzrokiem przez krótką sekundę, aby następnie podejść w twoim kierunku. W tym momencie dałabyś się poćwiartować za pelerynę niewidkę, która zniknie cię na tyle na ile będzie potrzeba. Serce łomotało w klatce piersiowej jak oszalałe, oddech stawał się szybszy i nieco płytszy, świadomość, że chłopak zaraz do ciebie dotrze i być może cię wyśmieje, sprawiała, że zastygłaś w bezruchu nie zdolna to najmniejszych kroków. Chłopak był teraz za wyciągnięcie ręki, lekko podniosłaś wzrok
-Szczerze nie myślałem, że przyjdziesz..-powiedział półszeptem. Ja też nie wiedziałam! Krzyknął ironiczny głos w twojej głowie
-To strasznie idiotycznie brzmi, ale nie miałem odwagi zapytać wprost-wyznał spuszczając
wzrok, nawet nie zdawał sobie sprawy jak uroczy i seksowny był.-ale skoro przyszłaś, wiem że już o to pytałem i to, ze tu jesteś uważam za odpowiedz twierdzącą, ale zostaniesz moja walentynką?-zapytał podnosząc swoje czekoladowe spojrzenie stykając się z twoimi niebieskimi oczami, szeroko otwartymi ze zdziwienia. Fala gorąca zawładnęła twym ciałem, prze głowę przebiegło ci, żeby rzucić mu się na szyje lub pocałować, ale opanowałaś się
-Z wielka chęcią-powiedziałaś podnosząc wzrok i prostując lekko przygarbione plecy, jakby nabierając pewności siebie. Zayn uśmiechnął się w twoim kierunku, jakby ożywiony i pewniejszy siebie. Taki był w domu, przy chłopakach. Ten zniewalający uśmiech, rozpalał twój rozum, serce i wszystko co po drodze. Mulat, chwycił twoją zimną i kruchą dłoń po czym pociągnął w stronę samochodu. Niesamowity dreszcz przebiegł wzdłuż  kręgosłupa wraz z jego dotknięciem, mimowolnie szeroko się uśmiechnęłaś i lekko zarumieniłaś.
*****
Na zewnątrz panował mrok, niebo było przejrzyste, ukazując chyba wszelkie gwiazdy jakie są w zasięgu naszego wzroku. Cały dzień z Zaynem to było więcej niż sobie wyśniłaś. Początkową napiętą atmosferę z samochodu, rozłożyliście w kinie, znacznie luźniej było w restauracji a gdy chodzicie po parku, czujesz się w jego towarzystwie jak przy Margaret. Szliście ramię w ramię, co jakiś czas, wasze dłonie ocierały się o siebie. Miałaś nieprzeniknioną chęć splecienia ich, jednak bałaś się jego reakcji. Postanowiłaś, że nic z tym nie zrobisz.  Serce waliło jak oszalałe gdy tylko spoglądałaś na jego idealną twarz, uświadomiłaś sobie, że nigdy nie widziałaś kogoś równie pięknego. Przez głowę przebiegła ci myśl, że żadna ludzka istota nie może być taka piękna i twój mózg wytworzył pomysł iż może to kosmita. Uśmiechnęłaś się na myśl planety, na której ludzie byliby tacy urodziwi. Z zamyślenia wyrwał cię melodyjny i spokojny głos chłopaka
-Zimno ci, trochę się trzęsiesz-bardziej stwierdził niż zapytał, delikatny uśmiech rozjaśnił jego twarz, rzeczywiście, chłodny wiatr lekko wyziębił twoje ciało
-Troszeczkę, ale to nic, jest dobrze-miałaś ochotę powiedzieć, że gdy cię dotknie to będziesz mogła roztapiać lodowce. Chłopak jakby nie dowierzając twoim słowa, objął cię ramieniem i chwycił twoje kruche dłonie, delikatnie je pocierając. Czułaś jak kolana ci miękną a twarz oblewają rumieńce. Jego bliskość była czymś niesamowitym i wyjątkowym co wprawiało  w niesamowitą euforię. Posłał ci bardzo delikatny uśmiech,  to jest zbyt piękne żeby było prawdą. Moglibyście tak chodzić bez końca, nie przeszkadzał ci kierunek w którym zmierzacie. Jego ciepłe dłonie, nadal stykały się  twoimi, jego ramie nadal oplatało cię dając poczucie bezpieczeństwa. Chłopak przystanął spoglądając badawczo na twoją reakcje, delikatny uśmiech zmieszany z rumieńcami, tylko dodawał uroku twojej twarzy. Ramię chłopka zjechał z twych barków, ręce splótł ze sobą. Nie wiedziałaś co zamierzał, nie brałaś pod uwagę pocałunku, to byłoby nieprawdopodobne. Rozmyślanie przerwał, delikatnie pociągając cię za ręce w jego stronę, pod wpływem niespodziewanego ruchu, delikatnie wpadłaś na jego tors. Jako, że chłopak był wyższy od ciebie o 15 cm spojrzałaś w górę, uśmiechnął się lustrując twoją twarz. Na początku zatrzymał wzrok na oczach, aby następnie co jakiś czas spuszczać go na usta, ty za to wpatrzona w jego pełne malinowe wargi i piękne czekoladowe tęczówki, marzyłaś tylko aby zbliżyć się do niego. Jak gdyby rozczytując myśli, chłopak pochylił się w twoim kierunku, sama wspięłaś się na palce, zadziwiona śmiałością z jaką to zrobiłaś. Czułaś jego ciepły kojący oddech na ciele. Uczucie podczas gdy wasze wargi zetknęły się ze sobą, były nie wyobrażalne. Zayn delikatnie muskał twoje usta, powodując fale ciepła rozlewającą się po całym ciele i przyjemne uczucie w podbrzuszu. W pewien sposób, nieświadomie  rozchyliłaś usta, korzystając z okazji chłopak delikatnie pieścił twoje podniebienie językiem, co wywoływało niesamowite uczucia rozkoszy. Nie trwało długo by wasze języki tańczyły taniec pełen pożądania i pasji, jakby bez waszej kontroli. Malik delikatnie podniósł cie w skutek czego oplotłaś go nogami w biodrach i zaplotłaś ręce na jego karku, wplatając jedną w jego kruczo-czarne włosy. Wydał z siebie pomruk zadowolenia. Zapomnieliście o tym, że jesteśmy w miejscu publicznym, zatracając się całkowicie w emocjach które były silniejsze od was. Twoja druga osobowość w tym momencie zagłuszało wszystko. Po jakimś czasie, który był zdecydowanie za krótki, oderwaliście się od siebie za wszelką cenę starając się uspokoić łomoczące serca, które nie dawały za wygraną przyspieszając oddech. Spoglądałaś głęboko w oczy mulata, widząc w nich radość i uczucia których nie rozpoznawałaś. Nadal znajdowałaś się w jego objęciach, a on wcale nie zamierzał cię puścić. Chłopak delikatnie pocałował twój policzek
-Dziękuje-szepnął wprost do twojego ucha, wywołując falę dreszczy na całym ciele. nawet jego głos jest zmysłowy i seksowny jak żaden inny
-Za co?
-Za to, że uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem w tym wszechświecie-ponownie szepnął do twego ucha. Poczułaś ogromny uśmiech na twojej twarzy, gdy przejechał nosem po twoim policzku, wtuliłaś głowę w zagłębienie jego szyi napawając się tą chwilą. Zdecydowanie, nie przeżyłaś niczego lepszego nigdy wcześniej i nigdy nie przeżyjesz chyba, że chłopak  wymyśli coś równie słodkiego i kochanego.
__________________________________________________________________
Straszliwie zjebałam końcówkę ale ja nie potrafię romantycznych momentów pisać, bo ogółem romantyczką to ja nie jestem xD Piszcie czy się spodobał, przepraszam jeśli czasem pisze w pierwszej a czasem w trzeciej osobie, po prostu pisałam go w odstępach czasowych a nie wszystko zauważyłam jak poprawiałam :D

środa, 13 lutego 2013

Oh ah, oh ah....nie zgadniecie, no po prostu nie wpadniecie na to... :D
.
.
.
.
.
Hihihi
.
.
.
.
.
No dobra powiem, nie będę was trzymać w napięciu xD
Zostałam nominowana do Liebster Award (wujek google pomaga mi to napisać xD) nominacje dostałam  od Megan Styles dziękuje bardzo kochana :*
No to pytania i odpowiedzi :


1.Do jakich fandomów należysz ?
Directioner,  Sheeranator i nie chce mi się wymieniać innych bo sporo tego xD
2.Ile masz lat ?
14 mi styknie...w lipcu :D
3.Jak masz na imię ?
Roksana -_-
4.Kogo z chłopaków lubisz naj ?
Zayna *.*
5.Ulubiona piosenka 1d ?
Hmmm może Nobody Compares??
6.Co lubisz robić w wolnym czasie ?
Śpiewać, rysować, pisać(co nie znaczy, ze cokolwiek z tego potrafię), albo  szczerzyć się do innych xD
7.Pokażesz swoje zdj ?
Nie chcecie tego widzieć.... o.O
8.Masz rodzeństwo ?
Mam dwie małpki Olafa i Maksa :D

9.Czego słuchasz ?
Muzki :P Nie no głównie Rocka, czasem zdarza mi się metal a 1D to jedyni  tacy wykonawcy jakich baaaaaaaardzo kocham :D
10. Twoje hobby ?
Nwm, chyba właśnie śpiewanie
11. Dlaczego założyłaś bloga akurat o 1D ?
Bo są jedynymi ludźmi o których potrafię pisać (tsa, dobra jasne, ale wiecie o co mi chodzi..) dlatego, że mają pozornie tak samo zryte berety, poza tym to ciekawe jak potrafię obudzić się w nocy z pomysłem na  nowy rozdział :D



Wow się rozpisałam dobra teraz blogi które nominuje :)
Przepraszam, ze tak mało blogów ale nie mogę nic innego wymyślić ;c
Pytania do was
1.Co uwielbiacie robić?
2.Wasze ulubione danie to...?
3.Ile macie lat ?
4.Ile jesteście directioner?
5.Jaki pierwszy blog o 1D został wam w głowie?
6.Jaka jest wasza ulubiona piosenka (nie musi być 1D)?
7. Znacie chłopaka directioner? 
8.Jaki jest wasz ulubiony film?
9. Do jakich fandomów należycie?
10. Wasze ulubione zajęcie w wolnym czasie?
11. Macie ferie? ^_^

niedziela, 10 lutego 2013

Ostatnie takty piosenki, błagałam się w myślach aby nie pomylić kroków. Kurtyna zsunęła się w dół, wszyscy ustawiliśmy się w rządku, aby ukłonić się publiczności która obdarowała nas gromkimi oklaskami. Byłam z siebie w miarę zadowolona, chyba się podobało. Zeszliśmy ze sceny. Pierwszą osobą która podniosła mnie ponad podłogę i okręciła wokół własnej osi, był Louis, potem dopadł mnie Niall, Harry, Liam a na końcu mój skarb.
-Byłaś niesamowita, wszyscy byliście, ale ja widziałem tylko ciebie-pocałował mój policzek i mocno przytulił. Jest taki uroczy, jakim cudem jest ze mną? Pobiegłam się przebrać, włożyłam szare dresy, białą bokserkę i bluzę Zayn'a :) Poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramie
-Jesteś zarąbista, zawsze Ci to powtarzałem-Aleks mocno mnie przytulił i pstryknął w nos. Kochany jest, wyszliśmy razem z budynku gdzie czekali na nas wszyscy. Wsiadłam do samochodu wraz z moim chłopakiem i ruszyliśmy, o dziwo nie do domu.
-Gdzie jedziemy?
-Niespodzianka, obiecałem, że cię rozluźnię -spojrzał mi w oczy i zniewalająco się uśmiechnął. Zaśmiałam się, czym zasłużyłam na taki skarb? Stanęliśmy, pod miastem. Nigdy tutaj nie byłam, zresztą ja nie za dobrze znam Londyn. Malik wyprowadził mnie z samochodu i zawiązał mi oczy.
-Dla....
-Zaufaj mi-szepnął wprost do mojego ucha, powodując przyjemny dreszczyk przebiegający po moim ciele. Poczułam fale ciepła zalewającą moje ciało. Niesamowicie reaguje na tego chłopaka. Po chwili marszu, podniósł mnie i niósł na rękach, jakby po schodach. Zdziwiłam się, ale nic nie mówiłam, miałam zaufać, ale jak spadnę to go zamorduje. Poczułam grunt pod stopami
-Mogę już?
-Mhm-mruknął szatyn, zdjęłam przepaskę z powiek. Przede mną rozciągał się widok na cały Londyn. Widziałam wszystko, London eye, big bena, kawałek tower bridge, jedną z wież Pałacu Bakingham, dosłownie, w oddali mogłam nawet dostrzec zarysy Tamizy. Przed moimi nogami rozciągał się koc, na nim koszyk, a wokół świeczki, gdzieś z boku paliło się kadzidełko, powodując, że miejsca obok, spowił zapach wanilii i cynamonu, pieszczący nozdrza i podnoszący poziom endorfin w organiźmie. Odwróciłam się w stronę człowieka, który mnie tutaj przyprowadził, badał moja twarz i spojrzenie, wyszukując reakcji, nie musiał się długo zastanawiać ponieważ, wtuliłam się w jego ciało.
-Kiedy to przygotowałeś?
-Dawno. Nikt tu nie przychodzi, więc nie bałem się, że ktoś to rozwali-uśmiechnął się, pocałował go w policzek. Chwycił mnie za rękę i posadził na kocu. Zajadaliśmy się jakimiś kanapkami itp. Gdy zjedliśmy posiłek, położyłam się na kocu, spoglądając w rozgwieżdżone niebo. Zayn położył się tuż obok, słyszałam jego delikatny oddech. Spletliśmy nasze ręce co jakiś czas posyłając sobie onieśmielone spojrzenia. Jesteśmy ze sobą dość długo, ale nigdy nie czułam się w jego towarzystwie tak, onieśmielona.
-Wiesz, że dzisiaj mijają równe 2 miesiące odkąd jesteśmy parą?-zapytał szeptem, jakby wszystko miało zniknąć, gdy wypowiemy coś głośniej.
-Tak wiem, nie myślałam, że pamiętasz-odpowiedziałam również szeptem. Spojrzeliśmy sobie w oczy, ten mleczny brąz był niesamowity, nie mogłam oderwać od niego wzroku, był taki idealny. W każdym calu, był niesamowity, niesamowicie przystojny, inteligentny, czarujący, romantyczny, utalentowany. Może trochę go idealizuje, ale naprawdę jestem po uszy zakochana. Mulat powoli się do mnie przysunął i złączył nasze wargi w namiętnym i delikatnym, zarazem pocałunku. Smak jego ust, przyprawia mnie o zawroty głowy, z każdą chwilą gdy nasze ciała się stykają czuje się jak za pierwszym razem gdy go dotknęłam. Uczucia były niesamowite, ten całus był całkiem inny od wszystkich. Pragnęłam go, jeszcze bliżej siebie, chciałam czegoś więcej niż pocałunku, ta bliskość mi nie wystarczała
-Jedźmy do domu-starałam się wypowiedzieć to seksownie, chyba mi wyszło ponieważ chłopak szybko wstał i pociągnął mnie za rękę w stronę samochodu. Zayn po raz kolejny mnie zaskoczył i zatrzymaliśmy się w centrum, pod jednym z apartamentowców. Zadźwięczał kluczami i wprowadził mnie do środka
-Czyje to mieszkanie?
-Moje stare, nie miałem serca go sprzedać-powiedział i podszedł do mnie bliżej. Powoli traciliśmy swoja garderobę, zbliżając się do sypialni. Czułam, że to jest to.
****
Rano obudziły mnie delikatne pocałunki w szyje. Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam uśmiech na  twarzy chłopaka.
-Chodź na śniadanie, myszko -szepnął, po czym wyszedł z pokoju. Przyodziałam bieliznę i jego koszulkę aby jakoś wyjść na śniadanie. Swoją drogą z czego on je zrobił i kiedy wstał?
**oczami Aleksa**
Martwiłem się o Belle, ale uspokajał mnie fakt, ze jest z Zayn'em. Chłopaki powiedzieli, że mam się nie martwić, są już dorośli. Łatwo mówić, to moja siostra :) Jak zwykle spóźniłem się do szkoły, nie była blisko a ja miałem ochotę na spacer. Wszedłem do klasy w połowie biologi, nauczycielka spojrzała na mnie groźnie.
-Przepraszam za spóźnienie -mruknąłem i  zlokalizowałem Ikę, siedziała w ostatniej ławce. Czy ona zawsze utrzymuje pocker face? Nawet z nim jest śliczna, dosiadłem się do dziewczyny. Posłała mi znudzone spojrzenie. Nauczycielka nawijała a i tak nikt jej nie słuchał.
-Hej, co mamy potem?-zapytałem półszeptem, aby rozkręcić rozmowę. Spoglądnęła na mnie z politowaniem.
-Na serio Cię to obchodzi?
-Nie, ale muszę jakoś zacząć rozmowę
-Ok, masz dziwny akcent, skąd jesteś?-zapytała świdrując mnie wzrokiem, ma takie ładne brązowe oczy
-Z Polski, nie wiem czy wiesz gdzie to..
-Wiem, pochodzę stamtąd -przerzuciła się na Polski, mówiła z niesamowitą płynnością w obu językach.  Uśmiechnąłem się pod nosem, mogliśmy swobodnie rozmawiać i nikt nie wie o czym mowa ^^ Nareszcie zadzwonił dzwonek, wyszliśmy z sali idąc za resztą w stronę drzwi do kolejnego pomieszczenia. Sami rozumiecie, szkoła to szkoła -_- Teraz przyglądałem się  ubiorowi dziewczyny, miała na sobie czarne rurki, czarną koszulkę z Nirvany, szarą bluzę z kapturem a na nogach czarne vansy. Niby proste, ale wyglądała niesamowicie
-Ładnie wyglądasz
-Dzięki, teraz muzyka, na czym grasz?
-Na gitarze, okazjonalnie fortepian, a ty?
-Perkusja, fortepian, czasem skrzypce-skończyliśmy wymianę zdań i usiedliśmy na parapecie, zatapiając się w swoich myślach. Nagle podbiegł do nas jakiś koleś
-Ooo Ikuś, widzę, że schodzisz na psy skejcik -zmierzył mnie wzrokiem, klepiąc brunetkę po ramieniu, już miałem się odezwać, ale ona mnie wyprzedziła
-Zamknij się Tod, on jest spoko, spierdalaj do swoich dziuni-syknęła z tak samo kamiennym wyrazem twarzy. Zdziwiony i widocznie wkurzony chłopak, odszedł rzucając pod nosem nie wybredne uwagi
-Mogłem sam się obronić
-Z moich ust jest to bardziej wiarygodne, taka polityka tej budy, dla rasowych kundli. Zadawaj się ze mną, ty będziesz ustalał zasady -ukazała rząd białych zębów, matko niesamowicie się uśmiecha
-Częściej się uśmiechaj, wychodzi Ci to-puściłem jej oczko, machnęła na mnie ręką cicho chichocząc. Uśmiechnąłem się i ruszyłem w kierunku sali równo z dźwiękiem dzwonka.
***
-Weź, wpadniesz do mnie?
-Spoko, nie problem?
-Mieszkam z bratem, starszym bratem, ma gówno do gadania-tajemniczo się uśmiechnęła. Pokiwałem głową ze zrozumieniem, po drodze wysłałem Belli sms'a odpisała "Ok, przed 11 w domu :*"   Dotarliśmy pod starą kamienice, dziewczyny otworzyła drzwi do jednego z mieszkań, przywitał mnie zapach tytoniu, zmieszanego z alkoholem.
-Sorry za syf, ale przywykniesz-posłała jakiś nikły uśmiech w moim kierunku, zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Był całkiem przyjemny, granatowo-czarne ściany, spore łóżko, biurku w rogu, komoda w brązowym kolorze, lustro na ścianie i małe okno, przytulny mały pokój. Nagle do pomieszczenia wpadł jakiś koleś, spojrzała na mnie, następnie na Irene
-Na serio, siostro, znajomych nie mas i małych Bieberów do domu ściągasz?
-Odwal się koleś, mogę sobie wyglądać jak Madonna, nie twój zasrany  biznes
-No i wszystko jasne, twój strój myli-zjechał mnie od góry do dołu.
-Spieprzaj stąd, Adrew -mruknęła groźnie, chłopak nic nie mówiąc wyszedł z pokoju.
**Bella**
-O co Ci kurwa chodzi?!-zapytałam wkurzona, całą drogę ma jakieś wąty. Mam tego już powoli dosyć, gorzej niż baba w ciąży -_-
-O to, że go przytulasz i obcałowujesz!-w końcu odpowiedział, zbijając mnie z tropu
-Tańczę z nim, to mój przyjaciel!
-Tak, całujesz go po policzkach, tulicie się, fajna przyjaźń!
-Co ty mi sugerujesz?!
-Może to ktoś więcej niż przyjaciel?!
-Nie ufasz mi?!?!
-A powinienem?!
-Wiesz, co? Spierdalaj, skoro mi nie ufasz to może zacznę dawać Ci do tego powody?!
-Bella....Bella, stój, nie chciałem
-A powiedziałeś, skoro mi nie ufasz to nie!- krzyknęłam i pędem ruszyłam w stronę drzwi. Wpadłam do środka zamykając je na klucz, powoli osuwając się w dół, ze łzami w oczach. On mi nie ufa, naprawdę, godzinę temu było zajebiście a teraz ma jakieś wąty. Nie mogę przytulić i pocałować w policzek przyjaciele, bo on tak mówi?! Nie zdradziłam go, a zachowuje się jakbym co najmniej, robiła to notorycznie-_- Moje rozmyślania przerywał jego krzyk i dobijanie się do drzwi. Zwabiło to resztę domowników, Sam spojrzała na mnie z przerażeniem, podbiegłam do niej i mocno się w nią wtuliłam
-Nie chce go dzisiaj widzieć, w ogóle niech spada-szepnęłam spoglądając jej w oczy. Will jak na komendę stanął obok nas.
-Spław go-mruknęła dziewczyna i zabrała mnie na górę, głaszcząc po plecach. Dostała, kakao. Po dłuższym czasie, nareszcie się uspokoiłam. Opowiedziałam cioci o wszystkim co się stało, spoglądała na mnie zdziwiona
-Ja oszalałam, czy on przesadził?-zapytałam pociągając nosem
-Trochę przegiął, ale jest zazdrosny bo Cię kocha i boi się, że cie straci..
-Jeśli tak będzie to wyglądać, to ma rację-szepnęłam kładąc się na łóżku i przytulając do siebie jednego z pluszaków.
-Idź spać, jutro się pogodzicie, zobaczysz-uśmiechnęła się czerwono-włosa i wyszła z pokoju, gasząc światło. Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegarek, 7 w sumie trochę snu mi się przyda. Opłukałam twarz z resztek makijażu, ubrałam stare dresy i położyłam się do ciepłego łóżka, sen dopadł mnie szybko.
**Narrator trzecioosobowy**
-Nosz kurwa!-krzyk Mulata, mógł obudzić zmarłęgo. Wściekły chłopak uderzył pięścią w ścianę, dając upust emocją, jednocześnie przyciągając uwagę przyjaciół.
-Co jest?-zapytał Louis wlepiając swoje niebiesko-zielone spojrzenie w chłopaka. Nic nie odpowiedział, zdjął buty i kurtkę po czym usiadł na kanapie i zakrył twarz dłońmi, próbując opanować nadmiar emocji. Co mu strzeliło do głowy  z tą zazdrością?! Sam nie wiedział co dokładnie nim kierowało, kochał ją i bał się, że ją straci. Jednak tym zachowaniem, to robi
-Zayn, co się stało?-zapytał tym razem Liam, klepiąc przyjaciela po plecach
-Nic się nie stało, idę do siebie-mruknął zdenerwowany, sam na siebie. Wbiegł po schodach zatrzaskując za sobą drzwi do pokoju, oraz padając na łóżko
-Idiota!-krzyknął sam do siebie. W tym czasie, Aleks przysłuchiwała się jak jego nowa znajoma, wygrywa nieznaną mu melodie na skrzypcach, demonstrując zwinność jej paluszków. Przyglądał się z zadziwieniem jak płynnie przyciska struny i przejeżdża po nich smyczkiem, tworząc niesamowitą melodie. Po skończonym utworze, brunetka spoglądała na niego czekając na jakąś opinie. Słowa pochwały z jego ust, dawały jej niewiarygodnie większą radość niż z ust kogokolwiek innego. Lubiła go, pozornie byli różni, ale czuła, że gdzieś w środku są identyczni. Do tego był niesamowicie przystojny, ale to inna bajka. Gdy chłopak, nagrodził ją oklaskami oraz delikatnym przytuleniem, zapewniając, że to było niesamowite, mimo starań spory uśmiech wkradł się na jej twarz. Alex często doprowadzał ja do uśmiechu, z jednej strony się dziwiła, myślała, że już nikt tego nie zrobi, ale z drugiej, nie chciała niszczyć swojej opinii... Zayn po długich namowach przyjaciół, w końcu urywkowo powiedział co się stało, Liam pożegnał go słowami, żywcem wyjętymi z usty Sam
-Idź spać, jutro się pogodzicie, zobaczysz-po czym zamknął drzwi, zostawiając szatyna z różnymi myślami. Przesadził, zdecydowanie, te cholerne, gwałtowne uczucia. Aby rozładować frustracje, chwycił gitarę i zaczął grać chwyty które nie były związane z niczym w postaci melodii. Musiał się wyładować, nie myślał o tym co z tego wynika. Muzyka zdecydowanie mu pomogła, zapomniał o kłopotach i usnął dając ukojenie skołatanym nerwom.

_________________________________________________________________________________
Witam was :D Właśnie zaczynają mi się ferie, wiec jeśli dobrze pójdzie to będę pisać po nocach tak na zapas :) Od teraz w rozdziałach często będą wciągane wątki Aleksa i jego nowej znajomej. ten rozdział jakby zaczyna mój perfidny i zły do szpiku kości plan ^_^ Sami się przekonacie o co chodzi na przełomie najbliższych 3-4 rozdziałów, ale nic więcej nie mówię. Zapraszam na mojego drugiego bloga, bo mało wejść, a szczerze wolę tamto opowiadanie *.* http://in-search-of-happiness-one-direction.blogspot.com
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

sobota, 2 lutego 2013

Dzisiaj wielki dzień, mianowicie.Młody rozpoczyna szkołę a ja mam pierwsze zawody taneczne, chłopcy kończą kręcić teledyski i zaczynają następny a Sam idzie na casting, do jakiegoś ważnego filmu.Mój budzik uświadomił, że czas wstać.Niechętnie zebrałam sie z łózia i poczłapałam go obudzić
-Wstawaj śpiąca królewno-rzuciłam w niego poduszką którą wzięłam ze sobą
-Nie chcę mi się!
-Mam użyć innych metod?
-Ugh, już wstaję, potworze
-Ja też cię kocham-posłałam mu buziaczka i tak zakończyła się nasza poranna rozmowa.Poszłam do siebie, ubrałam szare dresy, białą bokserkę, na to czarną bejsbolówkę i zielonego fullcapa.Wyglądałam trochę jak dresiara, ale czasami lubię tak wyglądać. Doprowadziłam twarz i włosy do stanu używalności i mogłam wychodzić. Zeszłam na dół, najciszej jak się dało bo oprócz mojego braciszka, wszyscy spali. Zrobiłam nam śniadanko, po czym zaczęłam je pałaszować. Po chwili dołączył do mnie młody. Był ubrany w czarne rurki z niskim krokiem, białą koszulę i czarne vansy.Włosy ułożył podobnie do Zayna, wyglądał normalnie jak mała kopia Harrego z fryzem Malika, przez to skojarzenie zaczęłam się chichrać jak pojebana, ale szybko się ogarnęłam. O 8 staliśmy przed domem 1D i czekaliśmy na Zayna który postanowił, odwieść młodego pod szkołę a następnie mnie na tańce. Waliya wyjeżdża dopiero dzisiaj, po południu, bo odpuściła sobie rozpoczęcie roku szkolnego.Aleks uparł sie, że pojedzie razem z nami ją odwieść (<3). Lekko zaspani, wsiedliśmy do samochodu i podjechaliśmy pod szkolę młodego
-Zadzwoń jak skończycie, albo nie. Jak tam chcesz, wiesz gdzie mieszkamy-machnęłam na niego ręką, ten tylko sie zaśmiał i wzruszył ramionami po czym poszedł w stronę jakichś chłopaków.Odjechaliśmy i ruszyliśmy w naszym kierunku. Boję sie bo o 19.30 mam zawody, teraz mam próbę, taką generalną.Wypuściła powietrze ze świstem patrząc na zakorkowane ulicę Londynu.
-Co jest mała?
-Nic, stresuje się..
-Nie masz czym, będziesz cudowna. A po występie już ja sie postaram o odstresowanie-puścił mi oczko, lekko się uśmiechnęłam. Jechaliśmy jeszcze jakieś 15 minut i w końcu, stanęliśmy przed moim studiem tańca.
-Dzięki za wiarę we mnie, czas już chyba lecieć -chciałam wysiąść, ale Malik wyskoczył z auta i otworzył mi drzwi, jaki gentelmen.Chwycił mnie pod rękę i ruszył do środka.
-Nie musiałeś mnie odprowadzać pod same drzwi
-Ależ musiałem, zadzwoń jak skończycie przyjadę
-Okey paaaa
-Paa- namiętnie mnie pocałował, trochę się zatraciliśmy i odkleiliśmy od siebie dopiero gdy ktoś nam nie przerwał, odchrząkując.Odwróciłam sie o 180 stopni i zobaczyłam Danielle
-Ja rozumiem, miłość itp, ale nie w miejscu publicznym!-zaśmiała się a ja i mój chłopak spaliliśmy buraka. Przytuliliśmy się, Zayn zniknął a ja i brunetka ruszyłyśmy w stronę szatni.Szybko się przebrałam i weszłam na salę. Czeka mnie parę godzin prób i ogółem małej wyćwiki. Ale robię to co kocham :)
**oczy Aleksa**
Wysiadłem z samochodu i ruszyłem w stronę grupki chłopaków, jeden miał deskorolkę co skłoniło mnie do podejścia.w ich stronę. Nie uśmiecha mi się to bycie "nowym", ale co ja mam do gadania xD.
-Siema-podszedł do mnie od razu jeden z nich i przybił  piątkę to samo zrobiłem z resztą
-Ja jestem Luk, to Ivan, Tom, Brad i Ian
-Aleks-przedtsawiliśmy się sobie i akurat musieliśmy iść na rozpoczęcie. Wylądowałem w klasie z nowo poznanymi kumplami i milionem innych ludzi.Poszedłem za wychowawcą do naszej sali
-Dzień dobry ja nazywam się William Straight, uczę matematyki, polskiego i historii, od dzisiaj jestem waszym wychowawcą. Szczerze mówiąc, wiem, że mam wam przeczytać miliony papierków, jakieś zasady itp itd, ale nikt z nas nie chcę tego wiedzieć, więc przejdźmy do tego, że każdy się przedstawi dam wam plany lekcji i pójdziemy do domów, czy gdzie tam idziecie. Zacznijmy od ciebie-wskazał na Luka
-No to jestem Luke-wstał i powiedział parę jakichś rzeczy. Każdy z nas zrobił to samo, zaciekawiła mnie jedna dziewczyna, była niesamowicie ładna a myślałem, że Waliya bije wszystkie na głowę.
-Hej jestem Irena, inaczej Ika, nie będe mówić więcej bo mi się spieszy-posłała wychowawcy wymowne spojrzenie, on wzruszył ramiona rozdał nam plany lekcje i wypadliśmy ze szkoły. Po drodze zaczepiła mnie grupa jakichś lasek, same plastiki więc nie mój typ
-Hmm-zapytałam odwracając się w ich stronę
-Nie widziałam cię tu jeszcze, jestem Chanelle a to Ashley i Morgan, a ty jesteś?
-Nie zainteresowany-mruknąłem i chciałem iść dalej, ale ona uznała to chyba za dobry żart, bo zaczęła chichotać, ja przewróciłem oczami. Nie obchodzą mnie puste lale z najnowszym szmatławcem zamiast mózgu.
-Jestem Aleks
-Teraz lepiej, skąd jesteś nie widziałam cie nigdy wcześniej
-Wprowadziłem sie w wakacje, ale muszę iść siostra i jej chłopak czekaj na mnie-mruknąłem i szybkim tempem wyszedłem przed szkołę wdychając ciepłe letnie powietrze. Napisałem Bells sms, że wyszedłem i powinienem kiedyś przyjść. Podpiąłem słuchawki do telefonu i ruszyłem w lini prostej jak najdalej od szkoły, cholernie chce mi się palić. Tak wiem, potworny nawyk, powinienem rzucić, ale to nie jest takie proste, niby mnie wyleczyli, ale nadal mam w głowie lampkę nikotynową. Niestety fajek nie posiadam i nikt raczej mi nie sprzeda. Łaziłem bez celu po parku, nagle zobaczyłem Irene (swoja drogą to chyba jest polskie imię), stała za drzewami, paliła papierosy. Coś mnie tknęło i podszedłem do niej
-Nie ładnie to tak, dziewczyna pali-posłałem jej uśmiech numer 4 (czyt.zalotny)
-No widzisz, czyli całkiem w moim stylu-odparła jakoś bez emocji zaciągnęła sie nikotyną
-Masz więcej-zapytałem z nadzieją na twarzy
-A mam, chcesz?
-Głupie pytanie
-Potrafisz?- wskazała ruchem głowy na papierosa w mojej dłoni, tylko się zaśmiałem i odpaliłem.Mmm, tęskniłem za tym, przymknąłem oczy i wypuściłem dym z ust. Dziewczyna przyglądała mi sie z lekkim zaskoczeniem.
-Czy to aż takie dziwne?
-Tak, nie wyglądasz na kogoś kto pali, raczej na osobnika który to bojkotuje i jest abstynentem
-Mało o mnie wiesz, pozory mylą- puściłem jej oczko na co ona odpowiedziała uśmiechem, niesamowite jako ona się pięknie uśmiecha. Staliśmy, trochę gadaliśmy i paliliśmy. Nagle mój telefon zawibrował, wyjąłem go i odpiąłem słuchawki, spojrzałem na ekranik
 "Waliya :*****", delikatnie się uśmiechnąłem i odebrałem
-Hejka
-No hejoooooo, gdzie ty łazisz ośle, masz pół godziny i ja jadę
-To już?!
-No widzisz
-Zaraz będę, zagadałem się
-A ładna jest?
-Haha tak, ty mi w myślach czytasz?
-Może, wracaj do domu mój ty bracie żony mojego brata
-Już idę siostro męża mojej siostry
-Ciekawe co oni by nam zrobili jakby to słyszeli...
-Haha no, dobra kończę zaraz będę, paaaaa
-No papa
Spojrzałem na moja towarzyszkę która przyglądała mi się przygryzając dolna wargę. Posuszyłem do niej ząbki, ona tylko wzruszyła ramionami
-Idę pa, do zobaczenia w szkole
-Mhm, powiedzmy, cześć-odwróciła się na pięcie i odeszła.Westchnąłem i szybkim tempem ruszyłem do domu. Po 15 minutach byłem na miejscu, wbiegłem na górę i szybko się przebrałem.Poprawiłem włosy i zszedłem na dół, gdzie czekała na mnie Bella. Byłą ubrana w fioletowe rurki, białą bokserkę, niebieską bejsbolówkę i czarne conversy
-Ładnie wyglądasz- puściłem jej oczko i wyszliśmy z domu. Podeszliśmy pod posiadłość Zayna i całej reszty, Waliya i jej brat czekali przed samochodem.
-Hej!-Wali wskoczyła mi na ręce, ja zacząłem sie śmiać i okręciłem nas wokół mojej osi po czym odstawiłem na ziemię. Mailkowie sie liżą, fuuuuj
-Nie przy ludziach-mruknęła dziewczyna i usiadła na tylnim siedzeniu samochodu, poszedłem w jej ślady jak reszta. Po chwili już jechaliśmy w stronę Bradford. Mulat włączył radio i śpiewał razem z nim, co jakiś czas włączała sie Bella a ja gapiłem się na widok za oknem i myślałem o Ice, jest taka ładna.Nie jest jak inne, taka tajemnicza i nieprzenikniona, widać, że ma niezły charakterek.
-Nie myśl o niej tyle-szturchnęła mnie brunetka
-A co zazdrooosna?
-Bardzo bolało jak ci spadła ta cegła na głowę?-zapytała i spojrzała na mnie wymownie. Zaczeliśmy się brechtać, będę za nią tęsknić. Graliśmy w łapki, państwa miasta a potem po prostu się śmialiśmy tak  z niczego. W końcu dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy ku posiadłości Malików. Bella strasznie się stresowała, Zayn dodał jej odwagi splatając ich ręce razem i delikatnie całując w czoło. Zaskakujące jak bardzo do siebie pasują, kochają sie i widać to z daleka, emitują niesamowite uczucie. Chłopak zadzwonił do drzwi a ja targałem za sobą walizkę Wal. Otworzyła mała dziewczynka wyglądała na około 11 lat, może 10 nie wiem. Dotargałem bagaż pod drzwi i stanąłem

**oczy Bells**

Miałam niesamowitego stresa, ręce trzęsły mi sie jak nigdy. Mój chłopak zauważył mój strach, delikatnie splótł nasze palce i pocałował mnie w czoło. Zdecydowanie bardziej sie uspokoiłam, ale nadal miałam pietra.Wzięłam parę głębokich wdechów i Zayn nacisnął dzwonek.Po chwili otworzyła nam mała dziewczynka, tak około 10/11 lat. Brunet uśmiechnął się do niej, gdy jej wzrok padł na nasze splecione palce. Młoda zwróciła wzrok ku mojej twarzy, delikatnie i nieśmiało się uśmiechnęłam, ona odpowiedziała zacieszem
-Jestem Safa, jego młodsza siostra
-Cześć ja jestem Bella-podałam jej rękę, odwzajemniła gest
-Jesteś jego dziewczyną?
-Tak młoda, to moja dziewczyna, prawda, że ładna?-wziął ja na ręce. Miałam ochotę go zabić, o co mu chodziło z tym "prawda, że ładna?" dziewczynka zlustrowała mnie wzrokiem
-Nawet bardzo ładna, na pewno jest fajna.Chodź pokaże ci moja nową gitarę- pociągnęła mnie za rękę do środka. Już ją lubię, grzecznie poszłam za dziewczyną do miejsca w które mnie ciągła. Wyjęła instrument z futerału i wręczyła mi go, gitara była wyjątkowo ładna, naprawdę
-Śliczna, naprawdę  jest piękna, potrafisz grać?
-Troszkę
-Zagrasz mi coś?
-Jeśli chcesz, mogę ci zagrać What makes you beatufull
-Oczywiście-dziewczynka usiadła obok i zaczęła grać, dobrze znaną wszystkim melodię, cicho śpiewając. Ma śliczny głos, taki czysty i delikatny.Skończyła utwór i badawczo na mnie spoglądnęła
-Bardzo ładnie śpiewasz i grasz, długo się uczysz?
-Dziękuje. W sumie, to Niall mnie uczył w zeszłe wakacje i trochę się sama uczę-lekko się speszyła i zarumieniła.Słodka jest. Nagle usłyszałyśmy krzyk
-Safaa oddaj mi dziewczynę!
-Nie! Ja z nią rozmawiam!-odkrzyknęła bratu i wyszczerzyła się do mnie, odwzajemniłam to. Młoda pytała jak się poznaliśmy, czy jest dla mnie dobry, co lubię robić, czym się zajmuję. Ogółem taki mini wywiad, dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy o Zaynie.
-Dobra chodź na dół, bo wszyscy zapewne chcą cie poznać- posłała mi lekki uśmiech, ręce znów zaczęły mi sie trząść. Ruszyłam za dziewczyną w dół,  do salonu. Na kanapie siedziała chyba cała jego rodzina, wiem, że ma trzy siostry. Dwie znam, jeszcze tylko jedna i rodzice. Matko boska, zaraz chyba zemdleję albo umrę. Mulat ujrzał mnie, wstał i widząc moje trzęsące się po raz kolejny ręce, znów splótł je razem. Dało mi to w pewien sposób ukojenie, ale nadal bałam sie, że mnie nie polubią. Chłopak spojrzał mi w oczy, jakby mówił "spokojnie, bądź sobą, pokochają cię". Zayn chrząknął i wszyscy na nas spojrzeli
-Mamo, tato, Doniya to jest Bella, Bella to moi rodzice i siostra-na początku ręke podała mi jego siostra, badawczo spoglądając mi w oczy, jakby szukała czy nie mam złych zamiarów. Uśmiechnęła się szczerze, jakby nie wykryła niczego poza strachem. Następnie podeszła do mnie kobieta, wygląda na młodą, naprawdę ładna.Bałam się, co jeśli myśli, że chcę go wykorzystać, albo jeśli mnie nie polubi? Zayn mnie rzuci i znajdzie sobie inną! Moja głowa była przepełniona czarnymi wizjami. Brunetka przyglądała mi się z nijakim wyrazem twarzy, mój oddech był przyspieszony. Chyba nigdy tak bardzo się nie stresowałam, czułam,  że zaraz się wywrócę.
-Witaj Bello, jestem Tricia, mama Zayna- powiedziała kobieta i podała mi dłoń, uścisnęłam ją i starałam sie uśmiechnąć. Nie jestem pewna czy mi to wyszło
-Dzień dobry proszę pani
-Jaka pani, czuje się staro.Po prostu Tricia, albo Patricia, jeśli wygodniej -uśmiechnęła się, jej twarz złagodniała. Odetchnęłam z ulgą i tylko pokiwałam głową. Przyszedł czas na jego ojca. O matko boska, teraz mam zawał. Mężczyzna miał bardzo surowy wyraz twarzy, był wysoki, wyglądał jak Zayn tylko, że starszy. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech, Malik nadal trzymał moja dłoń. Lekko mnie szarpnął, odwróciłam sie w jego stronę. Spojrzał mi prosto w oczy, zrobiłam to samo, cały stres ze mnie upłynął. Najwyżej jego rodzice mnie nie polubią, nic nie zrobię. Jeśli tak ma być, to tak będzie. Miałam ochotę go przytulić, za to, że tak po prostu jest, ale musiałam się opanować.
-Witaj dziecko, jestem Yaser
-Dzień dobry proszę pana, jestem Bella-uścisnęłam jego dłoń. Trzęsłam się jakbym miała padaczkę, wyraz twarzy pana Yaser lekko złagodniał. Mój chłopak posłał mu jakieś spojrzenie, mężczyzna od razu się uśmiechnął
-Nie stresuj się młoda, spokojnie-pogłaskał mnie po głowie, lekko się uśmiechnęłam. Wow, nie wiedziałam, że serce może bić aż tak szybko. Wszyscy mi się przyglądali, myślałam, że zaraz umrę! Aleksa i Wal nie było. Spojrzałam na zegarek, trzeba już wracać
-Zayn musimy jechać, mam występ za jakieś trzy godziny
-Dobrze kochanie- cmoknął mnie w policzek, zarumieniłam się. Zaczęliśmy się zbierać., pożegnałam się ze wszystkimi, każdy mnie przytulał o.O
-Dbaj o nią debilu, bo jak nie to ci coś zrobię
-Nie śmiałbym inaczej, to w końcu moje kochanie-pocałował mnie w czoło
-Dbajcie o siebie kochani, powodzenia Bella- przytuliła nas mama chłopaka
-Mówię jak Wal, ale dbaj o Bellę, a ty kochana, trzymaj go krótko, bo zacznie mu odbijać-przytulił mnie jego tata, siostry ze mną pogadały, wytuliły, podobnie jak Zayna. Wyszliśmy na zewnątrz. Wypuściłam powietrze ze świstem, Aleks poszedł do samochodu, zostałam z moim chłopakiem sam na sam.
-I co tak strasznie było?
-Nie widać po mnie?
-Widzę, kochanie nie potrzebnie się tak stresowałaś, skoro ja cie kocham, taką jaką jesteś, to oni też muszą
-Ooo ja ciebie też-chłopak delikatnie musnął moje usta, raz, drugi, w końcu oddaliśmy się całkowicie uczuciom, zapominając iż jesteśmy przed bramą jego rodziców. Chłopak przyparł mnie do murku, oplotłam rękoma jego szyję, a on objął mnie w pasie. Usłyszeliśmy chrząknięcie, oderwaliśmy się od siebie i zobaczyliśmy rozbawioną mamę Malika. Spaliłam buraka i spuściłam wzrok, chłopak lekko się uśmiechnął i chwycił mnie za rękę
-Zapomniałeś telefonu, kochanie-kobieta wręczyła do ręki chłopaka telefon i zniknęła z wielkim zacieszem na twarzy. Gdy znikła nam z pola widzenie, wybuchliśmy nie pohamowanym śmiechem.
-No to moja mama ma co wspominać naszym dzieciom
-Hahaha, to my będziemy mieli dzieci, wytrzymasz ze mną tak długo?
-Do końca  świata i jeszcze dzień dłużej
-Kocham cię, wiesz?
-Ja ciebie też kocham, mała, a teraz chodź bo się spóźnimy na twój występ-pocałował mnie w czoło i wsiedliśmy do samochodu.Aleks pokładał się ze śmiechu
-Twoja mama ma wyczucie czasu
-Ha ha ha, bardzo śmieszne
-Stąd napad śmiechu-posłała mi rozbawione spojrzenie, przedrzeźniłam go i wyruszyliśmy w drogę.Drogi były prawie puste, niespotykane o.O Dojechaliśmy na miejsce po półtorej godziny, wbiegłam po schodach do swojego pokoju, konkretniej do garderoby. Wyjęłam ciuchy na występ, wzięłąm głęboki wdech (braknie powietrza na tej planecie xD). Boję się !!!!
___________________________________________________________________________________
Witam, przepraszam że nie było mnie ponad miesiąc, ale mówiłam już, że brakuje mi pomysłów, zresztą to widać po tym rozdziale. Po tym jak usiadłam przed laptopem i zakazałam sobie wstawanie dopóki czegoś nie naskrobie, po 3 godzinach jest :D Wiem, że gorszego rozdziału chyba wcześniej nie dodałam, ale no cóż. Razem z przyjaciółką kombinuje nad dalszym ciągiem akcji i może wpadnę na coś oryginalnego  ^^ Mam już jakiś zarys, jak widzicie kolejna nowa bohaterka, która moze drastycznie wpłynąć na akcje opowiadania, ale Ciiiiii wy nic nie wiecie......  Jej imię na życzenie mojej przyjaciółki, masz i się ciesz Irena -_- CZYTASZ=KOMENTUJESZ  Kocham was :***