czwartek, 14 lutego 2013

 Wyszło mi to długie i zepsułam go tak od połowy, ale jest :D  Miłego czytania skarby wy moje :***
 Kolejne walentynki, dla ciebie zwyczajny czwartek -_-  Codzienność, wstałaś, z grymasem na twarzy, z dołu dobiegły cię wrzaski. Wypuściłaś powietrze ze świstem
-Zamknijcie ryje, prosiaki!-krzyknęła zapewne twoja kuzynka, próbując zapanować nad swoimi siostrami, bratem i jego kolegami. Jakim cudem twoja matka się na to zgodziła, nie byłoby to takie dziwne, gdyby nie fakt, ze następnie sama wyjechała i zostawiła ją z nimi wszystkimi. Przymknęłaś oczy aby się uspokoić i podeszłaś do szafy. Wyjęłaś jakieś ciuchy po czym skierowałaś się do łazienki. Po wykonaniu wszelkich czynności mających doprowadzić cię do stanu używalności, spełzłaś na dół.
-Zamknijcie te ryjki, błagam-syknęłaś waląc głową w blat kuchenny na znak zmęczenia i nie wyspania. Melodyjny śmiech twojego kuzyna sprawił, że bez skrupułów chciałaś go zabić i poćwiartować
-Uuuu kac morderca dopadł, zapijasz samotność, nieładnie-zacmokał z kpiącym uśmiechem. Wykorzystałaś sytuacje i kopnęłaś go w czuły punkt
-Ups, wiesz to ta moja samotność-sztucznie się uśmiechnęłaś. Błagalnym wzrokiem patrząc na jednego ze znajomych twego kuzyna trzymającego w ręku kubek z kawą. To śmieszne, ale nawet nie znasz ich imion(no może jednego...), co najlepsze wcale nie chcesz ich zapamiętać. Każdy dostał swoją ksywkę której właściwie tylko ona używała
-Ugh, nie patrz tak-mruknął mop którego wręcz błagałaś wzrokiem aby oddał Ci swoja kawę, delikatnie podniosłaś kącik ust w uroczy uśmiech. Uległ i postawił przed tobą kubek
-Będziesz się smażyć w piekle-mruknął udając focha
-Nie pierwszy raz to słyszymy-mruknął Louis za co został zgromiony wzrokiem "Boże jak ja go nienawidzę"  Ta myśl przewijała się przez twój mózg nieustannie, właściwie to po jaką cholerę on tutaj przyjeżdża?! Największym zdziwieniem jest to, że robi to z własnej niczym nie przymuszonej woli, mimo zapewnień, że jesteś diabłem wcielonym, który nie powinien stąpać po tej planecie (bądź jakiejkolwiek innej) Przymknęłaś delikatnie powieki sącząc gorący napój pełen kofeiny, zachęcający do dalszego życia. Po wypiciu napoju niebios, porwałaś jogurt w pośpiechu go zjadając i chwytając torbę leżącą obok schodów.
-Wracam o 3, nie roznieście domu, a zresztą jakby co Tomlinosn remontuje-wzruszyłaś ramionami i wyszłaś z mieszkania. Jak na złość, śnieg sypał tworząc nieprzyjemną atmosferę. Zdecydowanie nie tolerowałaś zimy, wolałaś wiosnę lub lato. Stanęłaś na przystanku, chowając się przed upierdliwymi płatkami białego puchu, usilnie próbującymi dostać się do twojej zmarzniętej skóry, aby obniżyć jej temperaturę bardziej. Nie musiałaś czekać długo aby autobus zatrzymał się parę metrów przed twoim nosem. Wsiadłaś do zatłoczonego środka transportu, pocierając dłonie aby przywrócić im prawidłowe krążenie. Na tyłach ujrzałaś swoją przyjaciółkę, zawzięcie wpatrującą się w ekran telefonu. Z uśmiechem podeszłaś do jej osoby, lekko odchrząkując aby zwrócić na ciebie uwagę
-Ooo hej, to już tu?-zapytała zaskoczona
-Mhm jak widać, nadal nie napisał?-zapytałaś doskonale zdając sobie sprawę iż dziewczyna czeka na idiotycznego sms'a od swojego "chłopaka", który obecnie siedzi gdzieś w Hiszpanii. Ich związek był dla ciebie idiotyczny i bezsensowny, nie widywali się, rozmawiali raz w tygodniu i nie mieli kontroli nad tym czy druga osoba ich nie zdradza, czyste szaleństwo-czyli bardzo w stylu Margaret. Przyjaciółka pokiwała twierdząco głową, teatralnie przekręciłaś oczami. Szturchnęła cię w ramie, delikatnie wskazując na jednego z chłopaków uczęszczającego do waszej szkoły. Spojrzałaś na nią wymownie, od dawna twierdzi, że owy szatyn z niebieskimi ślepiami jest tobą w jakiś sposób zainteresowany i przysłowiowo cię "obczaja" gdy tylko nadarza się okazja. Pozostawałaś nie wzruszona, raczej nie był w twoim typie, ogólnie jak na osobę o znikomej urodzie i sylwetce wieloryba w ciąży, miałaś raczej duże oczekiwania. Właściwie to jedyny chłopak jaki obecnie zajmował twoje myśli siedział w TWOIM domu, na TWOJEJ kanapie w TWOIM  salonie, jedyny mały szczegół był taki, że w życiu mu tego nie powiesz. Wywaliłaś z głowy myśl o szatynie z czekoladowym spojrzeniem, na rzecz swojej przyjaciółki usilnie próbującej coś ci przekazać wzrokiem. Z obrotu jej oczy wywnioskowałaś aby się odwrócić, subtelnie okręciłaś ciało o 180o i dostrzegłaś wpatrzoną w siebie twarz owego chłopaka
(o którym wcześniej napomknęłam). Z trudem podniosłaś kąciki ust ku górze, kierując w jego stronę delikatne machnięcie ręką na znak powitania, odwzajemnił twój gest i uśmiechnął się ukazując rząd różnych zębów. Jednak nic ani nikt nie jest w starannie dorównać uśmiechowi twojego wybranka. Twój mózg odtwarzał moment gdy zobaczyłaś go po raz pierwszy, uśmiech, podanie dłoni, gdy musnęłaś jego skórę przeszły cię ciarki, jak gdyby kopnął cię prąd. Nikt nie wiedział o twoim zauroczeniu, przyjacielem znienawidzonego kuzyna, no bo w sumie gdybyś powiedziała Margaret, ona na pewno posyłała by mu dziwne spojrzenie lub wykonywała inne gesty, które mogłyby nakłonić twego "ukochanego" kuzynka do jakichś podejrzeń pod względem twoich uczuć, a to było ostatnia rzeczą która stanie się przed twoja śmiercią -_- Zatapiając się we własnych myślach nie zauważyłaś gdy przyjaciółka wyciągnęła cię z autobusu, niemalże pod bramą szkoły. Wzięłaś głęboki wdech ruszając w jej kierunku ślimaczym tempem. Minął was owy chłopak o niebieskim spojrzeniu, robiąc użytek z jednej powieki mrużąc ją w twoim kierunku, w celu zakomunikowania zainteresowania twoją osobą. Puściłaś ten gest mimochodem i udałaś, że nic nie zauważyłaś wbijając wzrok w dyrektora szkoły prawiącego morały uczniom, zapewne przyłapanym na paleniu papierosów za murami tej placówki. Przekroczyłyście jej próg, docierając do swoich szafek. Otworzyłaś swoją małą skarbnicę i na podłogę wypadły dwie różowe koperty oraz jedna czerwona. Zdziwiona i zaciekawiona podniosłaś je z ziemi i rozejrzałaś się dookoła. Nikt nie zwracał na ciebie uwagi, wzruszyłaś ramionami odkładając nie potrzebne książki do szafki, zaciekawiona i nieco zaskoczona wraz z przyjaciółką oglądałaś koperty. Już miałaś otworzyć jedną z nich gdy twoim oczom ukazał się obiekt twych westchnień z powalającym uśmiechem, przeczesał swoje kruczo-czarne włosy, stając na przeciw was, sprawiając tym samym, że wyglądał jeszcze seksowniej niż zazwyczaj o ile to jeszcze możliwe.  Spojrzał na ciebie z uśmiechem, nie wiedząc jak zacząć swoją wypowiedz, peszyła cię jego obecność, nie wiedziałaś jak masz się przy nim zachować więc byłaś oschła, jednak całe twoje wnętrze aż wrzało na jego widok.
-Yyymm, kazali mi, no, znaczy poprosili, ugh miałam dać ci to rano, ale ehh, proszę-jąkał się, nie wiedząc jak to ubrać w słowa po czym wręczył ci coś do ręki i oddalił się niemal biegiem, chowając ręce w kieszeni. Odprowadziłaś jego sylwetkę do drzwi, zaskoczona i zdezorientowana jego zachowaniem. Nigdy nie rozmawialiście, zazwyczaj nie podchodził do ciebie a ty obserwowałaś go z oddalenie, czasami wzdychając widząc jego umięśniony tors, gdy rano siedział przy stole wraz z resztą małp. Ocknęłaś się z transu i dałam upust ciekawości, która zżerała mnie jak i Margaret
-Zanim zobaczysz co tam jest. chodźmy gdzieś w kąt-zaproponowała. Miałyśmy przenieść się w ustronne miejsce, gdy zadzwonił dzwonek. Zrezygnowane udałyśmy się na lekcje, trzeba zaczekać do przerwy. Te 45 minut mijał niesamowicie długo, co sekundę spoglądałaś na zegar to w komórce to nad tablicą. Nareszcie zadzwonił upragniony dzwonek, wybiegłaś z klasy jako pierwsza, nie zwracając uwagi na krzyk nauczyciela, że "dzwonek jest dla nauczyciela, nie dla ucznia" Wpadłaś do damskiej toalety, wyjmując z kieszeni starannie złożoną karteczkę, wzięłaś głęboki wdech i delikatnie ją otworzyłaś. Jeśli twój kuzyn maczał w tym palce, to jest możliwość, że gdy to otworze umrzesz śmiercią bynajmniej NIEnaturalną...Jeszcze jeden głęboki wdech i zatopiłaś się w starannym piśmie, którym zapisana była część karteczki
"Jakkolwiek irracjonalnie to brzmi, zostaniesz moja walentynką? Jeśli się zgadzasz będę na parkingu za twoją szkołą będę tam czekał do 3.30 jeśli nie, nic się nie stało.
(Lou nie ma z tym nic wspólnego, nie wkręca cię)"
Poczułam falę gorąca owładniającą moje ciało
-What the fuck?!-pisnęłaś tak, że na pewno połowa grona pedagogicznego zdołała to usłyszeć, lustrowałaś zapisaną karteczkę z niezwykłą dokładnością. Następnie przejęła ją twoja przyjaciółka, która na jakiś czas zginęła w tłumie aby dołączyć do ciebie po dłuższym odstępie czasowym. Po chwili uśmiechnęła się  zadziornie i krzyknęła uradowana
-Masz randkę w walentynki, tylko z którym z tych seksiaków, pewnie z Zaynem!-mówiła zbyt głośno i zostałaś zmierzona wzrokiem przez cheerleaderki znajdujące się w tym pomieszczeniu. Kochasz ją, ale czasem masz ochotę zabić za jej głupotę. Zamroziłaś ją wzrokiem, to na pewno jest jeden z żartów Tomlinosona, z tobą nikt się nie umawia. Skrzywiłam się na wizje jego uśmiechniętego ryja gdy wychodzisz na tyły a on wybuchną śmiechem i mówi, że z tobą to się nikt za forsę nie umówi. Z drugiej strony, co jeśli to nie kawał? Natłok myśli zgromadził się pod twoja czaszką, niestety na swobodne przemyślenia miałaś tylko 10 minut.
***
Ze zgrozą stwierdziłaś, że po tej lekcji kończysz zajęcia i muszę coś zrobić. Szarpały tobą emocje, całą chemie spoglądałaś w przestrzeń za oknem, starając się wymyślić rozsądne rozwiązanie. W końcu jeśli okażę się, że to wymyślił ten świniopas, to można powiedzieć, że przyszłaś mu wrąbać za debilny pomysł.... Twoja przyjaciółka szturchnęła cię w panice, spojrzałaś na nauczycielkę wlepiającą w ciebie swoje świdrujące brązowe oczy. Ten brąz nie równał się z czekoladową, delikatną i hipnotyzującą barwą oczu chłopaka.
-A może pani powtórzy lekcje na oce....-nie dokończyła zdania, gdyż zadźwięczał dzwonek i klasa w pośpiechu opuszczała salę, z tobą na czele. Poczułaś jak gula w gardle rośnie, odbierając  cenny oddech, który stawał się coraz płytszy
-Co teraz Mar?
-Zaryzykuj, co ci szkodzi?-wzruszyła ramionami
-No nie wiem ośmieszenie się?
-Weź, masz jakąś propozycje przynajmniej, mój chłopak nie raczył mi wysłać zasranego...-jej zdanie przerwał zimny podmuch wiatru uderzający w was gdy opuściłyście szkołę. Nagle Mar stanęła jak wryta, wpatrując się w swego boyfrienda, który stał w całej okazałości przed szkołą z różą w ręku i uśmiechem na twarzy. Po chwili zostałaś sama z myślami gdy para się obmacywała w samochodzie chłopaka. Głośno westchnęłaś spoglądając na zegarek 3. 20
-Teraz albo nigdy-mruknęłaś pod nosem, przez głowę przebiegło ci, że jeżeli to kolejny głupawy wybryk Lou, to obudzi się niczym w Hostelu i bez skrupułów będziesz go torturować, wyrywając mu po kawałku skóry z wielką przyjemnością, upajając się jego przepełnionymi bólem krzykami. Drastyczność twoich myśli lekko cię rozbawiła, bardzo ślamazarnym krokiem skierowałaś się w wyznaczone miejsce. Zobaczyłaś opartego o ścianę budynku chłopaka z palącym się papierosem w dłoni. Wszędzie poznasz te sylwetkę, te ubrania, nawet sposób w jaki stał był pociągający. Spojrzałaś na niego spod włosów opadających na bladą twarz, przygryzłaś dolna wargę nie wiedząc jak się masz zachować. W jednej chwili chciałaś zniknąć, uciec, ale na to za późno, szatyn zauważył cię. Lustrował cie wzrokiem przez krótką sekundę, aby następnie podejść w twoim kierunku. W tym momencie dałabyś się poćwiartować za pelerynę niewidkę, która zniknie cię na tyle na ile będzie potrzeba. Serce łomotało w klatce piersiowej jak oszalałe, oddech stawał się szybszy i nieco płytszy, świadomość, że chłopak zaraz do ciebie dotrze i być może cię wyśmieje, sprawiała, że zastygłaś w bezruchu nie zdolna to najmniejszych kroków. Chłopak był teraz za wyciągnięcie ręki, lekko podniosłaś wzrok
-Szczerze nie myślałem, że przyjdziesz..-powiedział półszeptem. Ja też nie wiedziałam! Krzyknął ironiczny głos w twojej głowie
-To strasznie idiotycznie brzmi, ale nie miałem odwagi zapytać wprost-wyznał spuszczając
wzrok, nawet nie zdawał sobie sprawy jak uroczy i seksowny był.-ale skoro przyszłaś, wiem że już o to pytałem i to, ze tu jesteś uważam za odpowiedz twierdzącą, ale zostaniesz moja walentynką?-zapytał podnosząc swoje czekoladowe spojrzenie stykając się z twoimi niebieskimi oczami, szeroko otwartymi ze zdziwienia. Fala gorąca zawładnęła twym ciałem, prze głowę przebiegło ci, żeby rzucić mu się na szyje lub pocałować, ale opanowałaś się
-Z wielka chęcią-powiedziałaś podnosząc wzrok i prostując lekko przygarbione plecy, jakby nabierając pewności siebie. Zayn uśmiechnął się w twoim kierunku, jakby ożywiony i pewniejszy siebie. Taki był w domu, przy chłopakach. Ten zniewalający uśmiech, rozpalał twój rozum, serce i wszystko co po drodze. Mulat, chwycił twoją zimną i kruchą dłoń po czym pociągnął w stronę samochodu. Niesamowity dreszcz przebiegł wzdłuż  kręgosłupa wraz z jego dotknięciem, mimowolnie szeroko się uśmiechnęłaś i lekko zarumieniłaś.
*****
Na zewnątrz panował mrok, niebo było przejrzyste, ukazując chyba wszelkie gwiazdy jakie są w zasięgu naszego wzroku. Cały dzień z Zaynem to było więcej niż sobie wyśniłaś. Początkową napiętą atmosferę z samochodu, rozłożyliście w kinie, znacznie luźniej było w restauracji a gdy chodzicie po parku, czujesz się w jego towarzystwie jak przy Margaret. Szliście ramię w ramię, co jakiś czas, wasze dłonie ocierały się o siebie. Miałaś nieprzeniknioną chęć splecienia ich, jednak bałaś się jego reakcji. Postanowiłaś, że nic z tym nie zrobisz.  Serce waliło jak oszalałe gdy tylko spoglądałaś na jego idealną twarz, uświadomiłaś sobie, że nigdy nie widziałaś kogoś równie pięknego. Przez głowę przebiegła ci myśl, że żadna ludzka istota nie może być taka piękna i twój mózg wytworzył pomysł iż może to kosmita. Uśmiechnęłaś się na myśl planety, na której ludzie byliby tacy urodziwi. Z zamyślenia wyrwał cię melodyjny i spokojny głos chłopaka
-Zimno ci, trochę się trzęsiesz-bardziej stwierdził niż zapytał, delikatny uśmiech rozjaśnił jego twarz, rzeczywiście, chłodny wiatr lekko wyziębił twoje ciało
-Troszeczkę, ale to nic, jest dobrze-miałaś ochotę powiedzieć, że gdy cię dotknie to będziesz mogła roztapiać lodowce. Chłopak jakby nie dowierzając twoim słowa, objął cię ramieniem i chwycił twoje kruche dłonie, delikatnie je pocierając. Czułaś jak kolana ci miękną a twarz oblewają rumieńce. Jego bliskość była czymś niesamowitym i wyjątkowym co wprawiało  w niesamowitą euforię. Posłał ci bardzo delikatny uśmiech,  to jest zbyt piękne żeby było prawdą. Moglibyście tak chodzić bez końca, nie przeszkadzał ci kierunek w którym zmierzacie. Jego ciepłe dłonie, nadal stykały się  twoimi, jego ramie nadal oplatało cię dając poczucie bezpieczeństwa. Chłopak przystanął spoglądając badawczo na twoją reakcje, delikatny uśmiech zmieszany z rumieńcami, tylko dodawał uroku twojej twarzy. Ramię chłopka zjechał z twych barków, ręce splótł ze sobą. Nie wiedziałaś co zamierzał, nie brałaś pod uwagę pocałunku, to byłoby nieprawdopodobne. Rozmyślanie przerwał, delikatnie pociągając cię za ręce w jego stronę, pod wpływem niespodziewanego ruchu, delikatnie wpadłaś na jego tors. Jako, że chłopak był wyższy od ciebie o 15 cm spojrzałaś w górę, uśmiechnął się lustrując twoją twarz. Na początku zatrzymał wzrok na oczach, aby następnie co jakiś czas spuszczać go na usta, ty za to wpatrzona w jego pełne malinowe wargi i piękne czekoladowe tęczówki, marzyłaś tylko aby zbliżyć się do niego. Jak gdyby rozczytując myśli, chłopak pochylił się w twoim kierunku, sama wspięłaś się na palce, zadziwiona śmiałością z jaką to zrobiłaś. Czułaś jego ciepły kojący oddech na ciele. Uczucie podczas gdy wasze wargi zetknęły się ze sobą, były nie wyobrażalne. Zayn delikatnie muskał twoje usta, powodując fale ciepła rozlewającą się po całym ciele i przyjemne uczucie w podbrzuszu. W pewien sposób, nieświadomie  rozchyliłaś usta, korzystając z okazji chłopak delikatnie pieścił twoje podniebienie językiem, co wywoływało niesamowite uczucia rozkoszy. Nie trwało długo by wasze języki tańczyły taniec pełen pożądania i pasji, jakby bez waszej kontroli. Malik delikatnie podniósł cie w skutek czego oplotłaś go nogami w biodrach i zaplotłaś ręce na jego karku, wplatając jedną w jego kruczo-czarne włosy. Wydał z siebie pomruk zadowolenia. Zapomnieliście o tym, że jesteśmy w miejscu publicznym, zatracając się całkowicie w emocjach które były silniejsze od was. Twoja druga osobowość w tym momencie zagłuszało wszystko. Po jakimś czasie, który był zdecydowanie za krótki, oderwaliście się od siebie za wszelką cenę starając się uspokoić łomoczące serca, które nie dawały za wygraną przyspieszając oddech. Spoglądałaś głęboko w oczy mulata, widząc w nich radość i uczucia których nie rozpoznawałaś. Nadal znajdowałaś się w jego objęciach, a on wcale nie zamierzał cię puścić. Chłopak delikatnie pocałował twój policzek
-Dziękuje-szepnął wprost do twojego ucha, wywołując falę dreszczy na całym ciele. nawet jego głos jest zmysłowy i seksowny jak żaden inny
-Za co?
-Za to, że uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem w tym wszechświecie-ponownie szepnął do twego ucha. Poczułaś ogromny uśmiech na twojej twarzy, gdy przejechał nosem po twoim policzku, wtuliłaś głowę w zagłębienie jego szyi napawając się tą chwilą. Zdecydowanie, nie przeżyłaś niczego lepszego nigdy wcześniej i nigdy nie przeżyjesz chyba, że chłopak  wymyśli coś równie słodkiego i kochanego.
__________________________________________________________________
Straszliwie zjebałam końcówkę ale ja nie potrafię romantycznych momentów pisać, bo ogółem romantyczką to ja nie jestem xD Piszcie czy się spodobał, przepraszam jeśli czasem pisze w pierwszej a czasem w trzeciej osobie, po prostu pisałam go w odstępach czasowych a nie wszystko zauważyłam jak poprawiałam :D

środa, 13 lutego 2013

Oh ah, oh ah....nie zgadniecie, no po prostu nie wpadniecie na to... :D
.
.
.
.
.
Hihihi
.
.
.
.
.
No dobra powiem, nie będę was trzymać w napięciu xD
Zostałam nominowana do Liebster Award (wujek google pomaga mi to napisać xD) nominacje dostałam  od Megan Styles dziękuje bardzo kochana :*
No to pytania i odpowiedzi :


1.Do jakich fandomów należysz ?
Directioner,  Sheeranator i nie chce mi się wymieniać innych bo sporo tego xD
2.Ile masz lat ?
14 mi styknie...w lipcu :D
3.Jak masz na imię ?
Roksana -_-
4.Kogo z chłopaków lubisz naj ?
Zayna *.*
5.Ulubiona piosenka 1d ?
Hmmm może Nobody Compares??
6.Co lubisz robić w wolnym czasie ?
Śpiewać, rysować, pisać(co nie znaczy, ze cokolwiek z tego potrafię), albo  szczerzyć się do innych xD
7.Pokażesz swoje zdj ?
Nie chcecie tego widzieć.... o.O
8.Masz rodzeństwo ?
Mam dwie małpki Olafa i Maksa :D

9.Czego słuchasz ?
Muzki :P Nie no głównie Rocka, czasem zdarza mi się metal a 1D to jedyni  tacy wykonawcy jakich baaaaaaaardzo kocham :D
10. Twoje hobby ?
Nwm, chyba właśnie śpiewanie
11. Dlaczego założyłaś bloga akurat o 1D ?
Bo są jedynymi ludźmi o których potrafię pisać (tsa, dobra jasne, ale wiecie o co mi chodzi..) dlatego, że mają pozornie tak samo zryte berety, poza tym to ciekawe jak potrafię obudzić się w nocy z pomysłem na  nowy rozdział :D



Wow się rozpisałam dobra teraz blogi które nominuje :)
Przepraszam, ze tak mało blogów ale nie mogę nic innego wymyślić ;c
Pytania do was
1.Co uwielbiacie robić?
2.Wasze ulubione danie to...?
3.Ile macie lat ?
4.Ile jesteście directioner?
5.Jaki pierwszy blog o 1D został wam w głowie?
6.Jaka jest wasza ulubiona piosenka (nie musi być 1D)?
7. Znacie chłopaka directioner? 
8.Jaki jest wasz ulubiony film?
9. Do jakich fandomów należycie?
10. Wasze ulubione zajęcie w wolnym czasie?
11. Macie ferie? ^_^

niedziela, 10 lutego 2013

Ostatnie takty piosenki, błagałam się w myślach aby nie pomylić kroków. Kurtyna zsunęła się w dół, wszyscy ustawiliśmy się w rządku, aby ukłonić się publiczności która obdarowała nas gromkimi oklaskami. Byłam z siebie w miarę zadowolona, chyba się podobało. Zeszliśmy ze sceny. Pierwszą osobą która podniosła mnie ponad podłogę i okręciła wokół własnej osi, był Louis, potem dopadł mnie Niall, Harry, Liam a na końcu mój skarb.
-Byłaś niesamowita, wszyscy byliście, ale ja widziałem tylko ciebie-pocałował mój policzek i mocno przytulił. Jest taki uroczy, jakim cudem jest ze mną? Pobiegłam się przebrać, włożyłam szare dresy, białą bokserkę i bluzę Zayn'a :) Poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramie
-Jesteś zarąbista, zawsze Ci to powtarzałem-Aleks mocno mnie przytulił i pstryknął w nos. Kochany jest, wyszliśmy razem z budynku gdzie czekali na nas wszyscy. Wsiadłam do samochodu wraz z moim chłopakiem i ruszyliśmy, o dziwo nie do domu.
-Gdzie jedziemy?
-Niespodzianka, obiecałem, że cię rozluźnię -spojrzał mi w oczy i zniewalająco się uśmiechnął. Zaśmiałam się, czym zasłużyłam na taki skarb? Stanęliśmy, pod miastem. Nigdy tutaj nie byłam, zresztą ja nie za dobrze znam Londyn. Malik wyprowadził mnie z samochodu i zawiązał mi oczy.
-Dla....
-Zaufaj mi-szepnął wprost do mojego ucha, powodując przyjemny dreszczyk przebiegający po moim ciele. Poczułam fale ciepła zalewającą moje ciało. Niesamowicie reaguje na tego chłopaka. Po chwili marszu, podniósł mnie i niósł na rękach, jakby po schodach. Zdziwiłam się, ale nic nie mówiłam, miałam zaufać, ale jak spadnę to go zamorduje. Poczułam grunt pod stopami
-Mogę już?
-Mhm-mruknął szatyn, zdjęłam przepaskę z powiek. Przede mną rozciągał się widok na cały Londyn. Widziałam wszystko, London eye, big bena, kawałek tower bridge, jedną z wież Pałacu Bakingham, dosłownie, w oddali mogłam nawet dostrzec zarysy Tamizy. Przed moimi nogami rozciągał się koc, na nim koszyk, a wokół świeczki, gdzieś z boku paliło się kadzidełko, powodując, że miejsca obok, spowił zapach wanilii i cynamonu, pieszczący nozdrza i podnoszący poziom endorfin w organiźmie. Odwróciłam się w stronę człowieka, który mnie tutaj przyprowadził, badał moja twarz i spojrzenie, wyszukując reakcji, nie musiał się długo zastanawiać ponieważ, wtuliłam się w jego ciało.
-Kiedy to przygotowałeś?
-Dawno. Nikt tu nie przychodzi, więc nie bałem się, że ktoś to rozwali-uśmiechnął się, pocałował go w policzek. Chwycił mnie za rękę i posadził na kocu. Zajadaliśmy się jakimiś kanapkami itp. Gdy zjedliśmy posiłek, położyłam się na kocu, spoglądając w rozgwieżdżone niebo. Zayn położył się tuż obok, słyszałam jego delikatny oddech. Spletliśmy nasze ręce co jakiś czas posyłając sobie onieśmielone spojrzenia. Jesteśmy ze sobą dość długo, ale nigdy nie czułam się w jego towarzystwie tak, onieśmielona.
-Wiesz, że dzisiaj mijają równe 2 miesiące odkąd jesteśmy parą?-zapytał szeptem, jakby wszystko miało zniknąć, gdy wypowiemy coś głośniej.
-Tak wiem, nie myślałam, że pamiętasz-odpowiedziałam również szeptem. Spojrzeliśmy sobie w oczy, ten mleczny brąz był niesamowity, nie mogłam oderwać od niego wzroku, był taki idealny. W każdym calu, był niesamowity, niesamowicie przystojny, inteligentny, czarujący, romantyczny, utalentowany. Może trochę go idealizuje, ale naprawdę jestem po uszy zakochana. Mulat powoli się do mnie przysunął i złączył nasze wargi w namiętnym i delikatnym, zarazem pocałunku. Smak jego ust, przyprawia mnie o zawroty głowy, z każdą chwilą gdy nasze ciała się stykają czuje się jak za pierwszym razem gdy go dotknęłam. Uczucia były niesamowite, ten całus był całkiem inny od wszystkich. Pragnęłam go, jeszcze bliżej siebie, chciałam czegoś więcej niż pocałunku, ta bliskość mi nie wystarczała
-Jedźmy do domu-starałam się wypowiedzieć to seksownie, chyba mi wyszło ponieważ chłopak szybko wstał i pociągnął mnie za rękę w stronę samochodu. Zayn po raz kolejny mnie zaskoczył i zatrzymaliśmy się w centrum, pod jednym z apartamentowców. Zadźwięczał kluczami i wprowadził mnie do środka
-Czyje to mieszkanie?
-Moje stare, nie miałem serca go sprzedać-powiedział i podszedł do mnie bliżej. Powoli traciliśmy swoja garderobę, zbliżając się do sypialni. Czułam, że to jest to.
****
Rano obudziły mnie delikatne pocałunki w szyje. Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam uśmiech na  twarzy chłopaka.
-Chodź na śniadanie, myszko -szepnął, po czym wyszedł z pokoju. Przyodziałam bieliznę i jego koszulkę aby jakoś wyjść na śniadanie. Swoją drogą z czego on je zrobił i kiedy wstał?
**oczami Aleksa**
Martwiłem się o Belle, ale uspokajał mnie fakt, ze jest z Zayn'em. Chłopaki powiedzieli, że mam się nie martwić, są już dorośli. Łatwo mówić, to moja siostra :) Jak zwykle spóźniłem się do szkoły, nie była blisko a ja miałem ochotę na spacer. Wszedłem do klasy w połowie biologi, nauczycielka spojrzała na mnie groźnie.
-Przepraszam za spóźnienie -mruknąłem i  zlokalizowałem Ikę, siedziała w ostatniej ławce. Czy ona zawsze utrzymuje pocker face? Nawet z nim jest śliczna, dosiadłem się do dziewczyny. Posłała mi znudzone spojrzenie. Nauczycielka nawijała a i tak nikt jej nie słuchał.
-Hej, co mamy potem?-zapytałem półszeptem, aby rozkręcić rozmowę. Spoglądnęła na mnie z politowaniem.
-Na serio Cię to obchodzi?
-Nie, ale muszę jakoś zacząć rozmowę
-Ok, masz dziwny akcent, skąd jesteś?-zapytała świdrując mnie wzrokiem, ma takie ładne brązowe oczy
-Z Polski, nie wiem czy wiesz gdzie to..
-Wiem, pochodzę stamtąd -przerzuciła się na Polski, mówiła z niesamowitą płynnością w obu językach.  Uśmiechnąłem się pod nosem, mogliśmy swobodnie rozmawiać i nikt nie wie o czym mowa ^^ Nareszcie zadzwonił dzwonek, wyszliśmy z sali idąc za resztą w stronę drzwi do kolejnego pomieszczenia. Sami rozumiecie, szkoła to szkoła -_- Teraz przyglądałem się  ubiorowi dziewczyny, miała na sobie czarne rurki, czarną koszulkę z Nirvany, szarą bluzę z kapturem a na nogach czarne vansy. Niby proste, ale wyglądała niesamowicie
-Ładnie wyglądasz
-Dzięki, teraz muzyka, na czym grasz?
-Na gitarze, okazjonalnie fortepian, a ty?
-Perkusja, fortepian, czasem skrzypce-skończyliśmy wymianę zdań i usiedliśmy na parapecie, zatapiając się w swoich myślach. Nagle podbiegł do nas jakiś koleś
-Ooo Ikuś, widzę, że schodzisz na psy skejcik -zmierzył mnie wzrokiem, klepiąc brunetkę po ramieniu, już miałem się odezwać, ale ona mnie wyprzedziła
-Zamknij się Tod, on jest spoko, spierdalaj do swoich dziuni-syknęła z tak samo kamiennym wyrazem twarzy. Zdziwiony i widocznie wkurzony chłopak, odszedł rzucając pod nosem nie wybredne uwagi
-Mogłem sam się obronić
-Z moich ust jest to bardziej wiarygodne, taka polityka tej budy, dla rasowych kundli. Zadawaj się ze mną, ty będziesz ustalał zasady -ukazała rząd białych zębów, matko niesamowicie się uśmiecha
-Częściej się uśmiechaj, wychodzi Ci to-puściłem jej oczko, machnęła na mnie ręką cicho chichocząc. Uśmiechnąłem się i ruszyłem w kierunku sali równo z dźwiękiem dzwonka.
***
-Weź, wpadniesz do mnie?
-Spoko, nie problem?
-Mieszkam z bratem, starszym bratem, ma gówno do gadania-tajemniczo się uśmiechnęła. Pokiwałem głową ze zrozumieniem, po drodze wysłałem Belli sms'a odpisała "Ok, przed 11 w domu :*"   Dotarliśmy pod starą kamienice, dziewczyny otworzyła drzwi do jednego z mieszkań, przywitał mnie zapach tytoniu, zmieszanego z alkoholem.
-Sorry za syf, ale przywykniesz-posłała jakiś nikły uśmiech w moim kierunku, zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Był całkiem przyjemny, granatowo-czarne ściany, spore łóżko, biurku w rogu, komoda w brązowym kolorze, lustro na ścianie i małe okno, przytulny mały pokój. Nagle do pomieszczenia wpadł jakiś koleś, spojrzała na mnie, następnie na Irene
-Na serio, siostro, znajomych nie mas i małych Bieberów do domu ściągasz?
-Odwal się koleś, mogę sobie wyglądać jak Madonna, nie twój zasrany  biznes
-No i wszystko jasne, twój strój myli-zjechał mnie od góry do dołu.
-Spieprzaj stąd, Adrew -mruknęła groźnie, chłopak nic nie mówiąc wyszedł z pokoju.
**Bella**
-O co Ci kurwa chodzi?!-zapytałam wkurzona, całą drogę ma jakieś wąty. Mam tego już powoli dosyć, gorzej niż baba w ciąży -_-
-O to, że go przytulasz i obcałowujesz!-w końcu odpowiedział, zbijając mnie z tropu
-Tańczę z nim, to mój przyjaciel!
-Tak, całujesz go po policzkach, tulicie się, fajna przyjaźń!
-Co ty mi sugerujesz?!
-Może to ktoś więcej niż przyjaciel?!
-Nie ufasz mi?!?!
-A powinienem?!
-Wiesz, co? Spierdalaj, skoro mi nie ufasz to może zacznę dawać Ci do tego powody?!
-Bella....Bella, stój, nie chciałem
-A powiedziałeś, skoro mi nie ufasz to nie!- krzyknęłam i pędem ruszyłam w stronę drzwi. Wpadłam do środka zamykając je na klucz, powoli osuwając się w dół, ze łzami w oczach. On mi nie ufa, naprawdę, godzinę temu było zajebiście a teraz ma jakieś wąty. Nie mogę przytulić i pocałować w policzek przyjaciele, bo on tak mówi?! Nie zdradziłam go, a zachowuje się jakbym co najmniej, robiła to notorycznie-_- Moje rozmyślania przerywał jego krzyk i dobijanie się do drzwi. Zwabiło to resztę domowników, Sam spojrzała na mnie z przerażeniem, podbiegłam do niej i mocno się w nią wtuliłam
-Nie chce go dzisiaj widzieć, w ogóle niech spada-szepnęłam spoglądając jej w oczy. Will jak na komendę stanął obok nas.
-Spław go-mruknęła dziewczyna i zabrała mnie na górę, głaszcząc po plecach. Dostała, kakao. Po dłuższym czasie, nareszcie się uspokoiłam. Opowiedziałam cioci o wszystkim co się stało, spoglądała na mnie zdziwiona
-Ja oszalałam, czy on przesadził?-zapytałam pociągając nosem
-Trochę przegiął, ale jest zazdrosny bo Cię kocha i boi się, że cie straci..
-Jeśli tak będzie to wyglądać, to ma rację-szepnęłam kładąc się na łóżku i przytulając do siebie jednego z pluszaków.
-Idź spać, jutro się pogodzicie, zobaczysz-uśmiechnęła się czerwono-włosa i wyszła z pokoju, gasząc światło. Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegarek, 7 w sumie trochę snu mi się przyda. Opłukałam twarz z resztek makijażu, ubrałam stare dresy i położyłam się do ciepłego łóżka, sen dopadł mnie szybko.
**Narrator trzecioosobowy**
-Nosz kurwa!-krzyk Mulata, mógł obudzić zmarłęgo. Wściekły chłopak uderzył pięścią w ścianę, dając upust emocją, jednocześnie przyciągając uwagę przyjaciół.
-Co jest?-zapytał Louis wlepiając swoje niebiesko-zielone spojrzenie w chłopaka. Nic nie odpowiedział, zdjął buty i kurtkę po czym usiadł na kanapie i zakrył twarz dłońmi, próbując opanować nadmiar emocji. Co mu strzeliło do głowy  z tą zazdrością?! Sam nie wiedział co dokładnie nim kierowało, kochał ją i bał się, że ją straci. Jednak tym zachowaniem, to robi
-Zayn, co się stało?-zapytał tym razem Liam, klepiąc przyjaciela po plecach
-Nic się nie stało, idę do siebie-mruknął zdenerwowany, sam na siebie. Wbiegł po schodach zatrzaskując za sobą drzwi do pokoju, oraz padając na łóżko
-Idiota!-krzyknął sam do siebie. W tym czasie, Aleks przysłuchiwała się jak jego nowa znajoma, wygrywa nieznaną mu melodie na skrzypcach, demonstrując zwinność jej paluszków. Przyglądał się z zadziwieniem jak płynnie przyciska struny i przejeżdża po nich smyczkiem, tworząc niesamowitą melodie. Po skończonym utworze, brunetka spoglądała na niego czekając na jakąś opinie. Słowa pochwały z jego ust, dawały jej niewiarygodnie większą radość niż z ust kogokolwiek innego. Lubiła go, pozornie byli różni, ale czuła, że gdzieś w środku są identyczni. Do tego był niesamowicie przystojny, ale to inna bajka. Gdy chłopak, nagrodził ją oklaskami oraz delikatnym przytuleniem, zapewniając, że to było niesamowite, mimo starań spory uśmiech wkradł się na jej twarz. Alex często doprowadzał ja do uśmiechu, z jednej strony się dziwiła, myślała, że już nikt tego nie zrobi, ale z drugiej, nie chciała niszczyć swojej opinii... Zayn po długich namowach przyjaciół, w końcu urywkowo powiedział co się stało, Liam pożegnał go słowami, żywcem wyjętymi z usty Sam
-Idź spać, jutro się pogodzicie, zobaczysz-po czym zamknął drzwi, zostawiając szatyna z różnymi myślami. Przesadził, zdecydowanie, te cholerne, gwałtowne uczucia. Aby rozładować frustracje, chwycił gitarę i zaczął grać chwyty które nie były związane z niczym w postaci melodii. Musiał się wyładować, nie myślał o tym co z tego wynika. Muzyka zdecydowanie mu pomogła, zapomniał o kłopotach i usnął dając ukojenie skołatanym nerwom.

_________________________________________________________________________________
Witam was :D Właśnie zaczynają mi się ferie, wiec jeśli dobrze pójdzie to będę pisać po nocach tak na zapas :) Od teraz w rozdziałach często będą wciągane wątki Aleksa i jego nowej znajomej. ten rozdział jakby zaczyna mój perfidny i zły do szpiku kości plan ^_^ Sami się przekonacie o co chodzi na przełomie najbliższych 3-4 rozdziałów, ale nic więcej nie mówię. Zapraszam na mojego drugiego bloga, bo mało wejść, a szczerze wolę tamto opowiadanie *.* http://in-search-of-happiness-one-direction.blogspot.com
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

sobota, 2 lutego 2013

Dzisiaj wielki dzień, mianowicie.Młody rozpoczyna szkołę a ja mam pierwsze zawody taneczne, chłopcy kończą kręcić teledyski i zaczynają następny a Sam idzie na casting, do jakiegoś ważnego filmu.Mój budzik uświadomił, że czas wstać.Niechętnie zebrałam sie z łózia i poczłapałam go obudzić
-Wstawaj śpiąca królewno-rzuciłam w niego poduszką którą wzięłam ze sobą
-Nie chcę mi się!
-Mam użyć innych metod?
-Ugh, już wstaję, potworze
-Ja też cię kocham-posłałam mu buziaczka i tak zakończyła się nasza poranna rozmowa.Poszłam do siebie, ubrałam szare dresy, białą bokserkę, na to czarną bejsbolówkę i zielonego fullcapa.Wyglądałam trochę jak dresiara, ale czasami lubię tak wyglądać. Doprowadziłam twarz i włosy do stanu używalności i mogłam wychodzić. Zeszłam na dół, najciszej jak się dało bo oprócz mojego braciszka, wszyscy spali. Zrobiłam nam śniadanko, po czym zaczęłam je pałaszować. Po chwili dołączył do mnie młody. Był ubrany w czarne rurki z niskim krokiem, białą koszulę i czarne vansy.Włosy ułożył podobnie do Zayna, wyglądał normalnie jak mała kopia Harrego z fryzem Malika, przez to skojarzenie zaczęłam się chichrać jak pojebana, ale szybko się ogarnęłam. O 8 staliśmy przed domem 1D i czekaliśmy na Zayna który postanowił, odwieść młodego pod szkołę a następnie mnie na tańce. Waliya wyjeżdża dopiero dzisiaj, po południu, bo odpuściła sobie rozpoczęcie roku szkolnego.Aleks uparł sie, że pojedzie razem z nami ją odwieść (<3). Lekko zaspani, wsiedliśmy do samochodu i podjechaliśmy pod szkolę młodego
-Zadzwoń jak skończycie, albo nie. Jak tam chcesz, wiesz gdzie mieszkamy-machnęłam na niego ręką, ten tylko sie zaśmiał i wzruszył ramionami po czym poszedł w stronę jakichś chłopaków.Odjechaliśmy i ruszyliśmy w naszym kierunku. Boję sie bo o 19.30 mam zawody, teraz mam próbę, taką generalną.Wypuściła powietrze ze świstem patrząc na zakorkowane ulicę Londynu.
-Co jest mała?
-Nic, stresuje się..
-Nie masz czym, będziesz cudowna. A po występie już ja sie postaram o odstresowanie-puścił mi oczko, lekko się uśmiechnęłam. Jechaliśmy jeszcze jakieś 15 minut i w końcu, stanęliśmy przed moim studiem tańca.
-Dzięki za wiarę we mnie, czas już chyba lecieć -chciałam wysiąść, ale Malik wyskoczył z auta i otworzył mi drzwi, jaki gentelmen.Chwycił mnie pod rękę i ruszył do środka.
-Nie musiałeś mnie odprowadzać pod same drzwi
-Ależ musiałem, zadzwoń jak skończycie przyjadę
-Okey paaaa
-Paa- namiętnie mnie pocałował, trochę się zatraciliśmy i odkleiliśmy od siebie dopiero gdy ktoś nam nie przerwał, odchrząkując.Odwróciłam sie o 180 stopni i zobaczyłam Danielle
-Ja rozumiem, miłość itp, ale nie w miejscu publicznym!-zaśmiała się a ja i mój chłopak spaliliśmy buraka. Przytuliliśmy się, Zayn zniknął a ja i brunetka ruszyłyśmy w stronę szatni.Szybko się przebrałam i weszłam na salę. Czeka mnie parę godzin prób i ogółem małej wyćwiki. Ale robię to co kocham :)
**oczy Aleksa**
Wysiadłem z samochodu i ruszyłem w stronę grupki chłopaków, jeden miał deskorolkę co skłoniło mnie do podejścia.w ich stronę. Nie uśmiecha mi się to bycie "nowym", ale co ja mam do gadania xD.
-Siema-podszedł do mnie od razu jeden z nich i przybił  piątkę to samo zrobiłem z resztą
-Ja jestem Luk, to Ivan, Tom, Brad i Ian
-Aleks-przedtsawiliśmy się sobie i akurat musieliśmy iść na rozpoczęcie. Wylądowałem w klasie z nowo poznanymi kumplami i milionem innych ludzi.Poszedłem za wychowawcą do naszej sali
-Dzień dobry ja nazywam się William Straight, uczę matematyki, polskiego i historii, od dzisiaj jestem waszym wychowawcą. Szczerze mówiąc, wiem, że mam wam przeczytać miliony papierków, jakieś zasady itp itd, ale nikt z nas nie chcę tego wiedzieć, więc przejdźmy do tego, że każdy się przedstawi dam wam plany lekcji i pójdziemy do domów, czy gdzie tam idziecie. Zacznijmy od ciebie-wskazał na Luka
-No to jestem Luke-wstał i powiedział parę jakichś rzeczy. Każdy z nas zrobił to samo, zaciekawiła mnie jedna dziewczyna, była niesamowicie ładna a myślałem, że Waliya bije wszystkie na głowę.
-Hej jestem Irena, inaczej Ika, nie będe mówić więcej bo mi się spieszy-posłała wychowawcy wymowne spojrzenie, on wzruszył ramiona rozdał nam plany lekcje i wypadliśmy ze szkoły. Po drodze zaczepiła mnie grupa jakichś lasek, same plastiki więc nie mój typ
-Hmm-zapytałam odwracając się w ich stronę
-Nie widziałam cię tu jeszcze, jestem Chanelle a to Ashley i Morgan, a ty jesteś?
-Nie zainteresowany-mruknąłem i chciałem iść dalej, ale ona uznała to chyba za dobry żart, bo zaczęła chichotać, ja przewróciłem oczami. Nie obchodzą mnie puste lale z najnowszym szmatławcem zamiast mózgu.
-Jestem Aleks
-Teraz lepiej, skąd jesteś nie widziałam cie nigdy wcześniej
-Wprowadziłem sie w wakacje, ale muszę iść siostra i jej chłopak czekaj na mnie-mruknąłem i szybkim tempem wyszedłem przed szkołę wdychając ciepłe letnie powietrze. Napisałem Bells sms, że wyszedłem i powinienem kiedyś przyjść. Podpiąłem słuchawki do telefonu i ruszyłem w lini prostej jak najdalej od szkoły, cholernie chce mi się palić. Tak wiem, potworny nawyk, powinienem rzucić, ale to nie jest takie proste, niby mnie wyleczyli, ale nadal mam w głowie lampkę nikotynową. Niestety fajek nie posiadam i nikt raczej mi nie sprzeda. Łaziłem bez celu po parku, nagle zobaczyłem Irene (swoja drogą to chyba jest polskie imię), stała za drzewami, paliła papierosy. Coś mnie tknęło i podszedłem do niej
-Nie ładnie to tak, dziewczyna pali-posłałem jej uśmiech numer 4 (czyt.zalotny)
-No widzisz, czyli całkiem w moim stylu-odparła jakoś bez emocji zaciągnęła sie nikotyną
-Masz więcej-zapytałem z nadzieją na twarzy
-A mam, chcesz?
-Głupie pytanie
-Potrafisz?- wskazała ruchem głowy na papierosa w mojej dłoni, tylko się zaśmiałem i odpaliłem.Mmm, tęskniłem za tym, przymknąłem oczy i wypuściłem dym z ust. Dziewczyna przyglądała mi sie z lekkim zaskoczeniem.
-Czy to aż takie dziwne?
-Tak, nie wyglądasz na kogoś kto pali, raczej na osobnika który to bojkotuje i jest abstynentem
-Mało o mnie wiesz, pozory mylą- puściłem jej oczko na co ona odpowiedziała uśmiechem, niesamowite jako ona się pięknie uśmiecha. Staliśmy, trochę gadaliśmy i paliliśmy. Nagle mój telefon zawibrował, wyjąłem go i odpiąłem słuchawki, spojrzałem na ekranik
 "Waliya :*****", delikatnie się uśmiechnąłem i odebrałem
-Hejka
-No hejoooooo, gdzie ty łazisz ośle, masz pół godziny i ja jadę
-To już?!
-No widzisz
-Zaraz będę, zagadałem się
-A ładna jest?
-Haha tak, ty mi w myślach czytasz?
-Może, wracaj do domu mój ty bracie żony mojego brata
-Już idę siostro męża mojej siostry
-Ciekawe co oni by nam zrobili jakby to słyszeli...
-Haha no, dobra kończę zaraz będę, paaaaa
-No papa
Spojrzałem na moja towarzyszkę która przyglądała mi się przygryzając dolna wargę. Posuszyłem do niej ząbki, ona tylko wzruszyła ramionami
-Idę pa, do zobaczenia w szkole
-Mhm, powiedzmy, cześć-odwróciła się na pięcie i odeszła.Westchnąłem i szybkim tempem ruszyłem do domu. Po 15 minutach byłem na miejscu, wbiegłem na górę i szybko się przebrałem.Poprawiłem włosy i zszedłem na dół, gdzie czekała na mnie Bella. Byłą ubrana w fioletowe rurki, białą bokserkę, niebieską bejsbolówkę i czarne conversy
-Ładnie wyglądasz- puściłem jej oczko i wyszliśmy z domu. Podeszliśmy pod posiadłość Zayna i całej reszty, Waliya i jej brat czekali przed samochodem.
-Hej!-Wali wskoczyła mi na ręce, ja zacząłem sie śmiać i okręciłem nas wokół mojej osi po czym odstawiłem na ziemię. Mailkowie sie liżą, fuuuuj
-Nie przy ludziach-mruknęła dziewczyna i usiadła na tylnim siedzeniu samochodu, poszedłem w jej ślady jak reszta. Po chwili już jechaliśmy w stronę Bradford. Mulat włączył radio i śpiewał razem z nim, co jakiś czas włączała sie Bella a ja gapiłem się na widok za oknem i myślałem o Ice, jest taka ładna.Nie jest jak inne, taka tajemnicza i nieprzenikniona, widać, że ma niezły charakterek.
-Nie myśl o niej tyle-szturchnęła mnie brunetka
-A co zazdrooosna?
-Bardzo bolało jak ci spadła ta cegła na głowę?-zapytała i spojrzała na mnie wymownie. Zaczeliśmy się brechtać, będę za nią tęsknić. Graliśmy w łapki, państwa miasta a potem po prostu się śmialiśmy tak  z niczego. W końcu dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy ku posiadłości Malików. Bella strasznie się stresowała, Zayn dodał jej odwagi splatając ich ręce razem i delikatnie całując w czoło. Zaskakujące jak bardzo do siebie pasują, kochają sie i widać to z daleka, emitują niesamowite uczucie. Chłopak zadzwonił do drzwi a ja targałem za sobą walizkę Wal. Otworzyła mała dziewczynka wyglądała na około 11 lat, może 10 nie wiem. Dotargałem bagaż pod drzwi i stanąłem

**oczy Bells**

Miałam niesamowitego stresa, ręce trzęsły mi sie jak nigdy. Mój chłopak zauważył mój strach, delikatnie splótł nasze palce i pocałował mnie w czoło. Zdecydowanie bardziej sie uspokoiłam, ale nadal miałam pietra.Wzięłam parę głębokich wdechów i Zayn nacisnął dzwonek.Po chwili otworzyła nam mała dziewczynka, tak około 10/11 lat. Brunet uśmiechnął się do niej, gdy jej wzrok padł na nasze splecione palce. Młoda zwróciła wzrok ku mojej twarzy, delikatnie i nieśmiało się uśmiechnęłam, ona odpowiedziała zacieszem
-Jestem Safa, jego młodsza siostra
-Cześć ja jestem Bella-podałam jej rękę, odwzajemniła gest
-Jesteś jego dziewczyną?
-Tak młoda, to moja dziewczyna, prawda, że ładna?-wziął ja na ręce. Miałam ochotę go zabić, o co mu chodziło z tym "prawda, że ładna?" dziewczynka zlustrowała mnie wzrokiem
-Nawet bardzo ładna, na pewno jest fajna.Chodź pokaże ci moja nową gitarę- pociągnęła mnie za rękę do środka. Już ją lubię, grzecznie poszłam za dziewczyną do miejsca w które mnie ciągła. Wyjęła instrument z futerału i wręczyła mi go, gitara była wyjątkowo ładna, naprawdę
-Śliczna, naprawdę  jest piękna, potrafisz grać?
-Troszkę
-Zagrasz mi coś?
-Jeśli chcesz, mogę ci zagrać What makes you beatufull
-Oczywiście-dziewczynka usiadła obok i zaczęła grać, dobrze znaną wszystkim melodię, cicho śpiewając. Ma śliczny głos, taki czysty i delikatny.Skończyła utwór i badawczo na mnie spoglądnęła
-Bardzo ładnie śpiewasz i grasz, długo się uczysz?
-Dziękuje. W sumie, to Niall mnie uczył w zeszłe wakacje i trochę się sama uczę-lekko się speszyła i zarumieniła.Słodka jest. Nagle usłyszałyśmy krzyk
-Safaa oddaj mi dziewczynę!
-Nie! Ja z nią rozmawiam!-odkrzyknęła bratu i wyszczerzyła się do mnie, odwzajemniłam to. Młoda pytała jak się poznaliśmy, czy jest dla mnie dobry, co lubię robić, czym się zajmuję. Ogółem taki mini wywiad, dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy o Zaynie.
-Dobra chodź na dół, bo wszyscy zapewne chcą cie poznać- posłała mi lekki uśmiech, ręce znów zaczęły mi sie trząść. Ruszyłam za dziewczyną w dół,  do salonu. Na kanapie siedziała chyba cała jego rodzina, wiem, że ma trzy siostry. Dwie znam, jeszcze tylko jedna i rodzice. Matko boska, zaraz chyba zemdleję albo umrę. Mulat ujrzał mnie, wstał i widząc moje trzęsące się po raz kolejny ręce, znów splótł je razem. Dało mi to w pewien sposób ukojenie, ale nadal bałam sie, że mnie nie polubią. Chłopak spojrzał mi w oczy, jakby mówił "spokojnie, bądź sobą, pokochają cię". Zayn chrząknął i wszyscy na nas spojrzeli
-Mamo, tato, Doniya to jest Bella, Bella to moi rodzice i siostra-na początku ręke podała mi jego siostra, badawczo spoglądając mi w oczy, jakby szukała czy nie mam złych zamiarów. Uśmiechnęła się szczerze, jakby nie wykryła niczego poza strachem. Następnie podeszła do mnie kobieta, wygląda na młodą, naprawdę ładna.Bałam się, co jeśli myśli, że chcę go wykorzystać, albo jeśli mnie nie polubi? Zayn mnie rzuci i znajdzie sobie inną! Moja głowa była przepełniona czarnymi wizjami. Brunetka przyglądała mi się z nijakim wyrazem twarzy, mój oddech był przyspieszony. Chyba nigdy tak bardzo się nie stresowałam, czułam,  że zaraz się wywrócę.
-Witaj Bello, jestem Tricia, mama Zayna- powiedziała kobieta i podała mi dłoń, uścisnęłam ją i starałam sie uśmiechnąć. Nie jestem pewna czy mi to wyszło
-Dzień dobry proszę pani
-Jaka pani, czuje się staro.Po prostu Tricia, albo Patricia, jeśli wygodniej -uśmiechnęła się, jej twarz złagodniała. Odetchnęłam z ulgą i tylko pokiwałam głową. Przyszedł czas na jego ojca. O matko boska, teraz mam zawał. Mężczyzna miał bardzo surowy wyraz twarzy, był wysoki, wyglądał jak Zayn tylko, że starszy. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech, Malik nadal trzymał moja dłoń. Lekko mnie szarpnął, odwróciłam sie w jego stronę. Spojrzał mi prosto w oczy, zrobiłam to samo, cały stres ze mnie upłynął. Najwyżej jego rodzice mnie nie polubią, nic nie zrobię. Jeśli tak ma być, to tak będzie. Miałam ochotę go przytulić, za to, że tak po prostu jest, ale musiałam się opanować.
-Witaj dziecko, jestem Yaser
-Dzień dobry proszę pana, jestem Bella-uścisnęłam jego dłoń. Trzęsłam się jakbym miała padaczkę, wyraz twarzy pana Yaser lekko złagodniał. Mój chłopak posłał mu jakieś spojrzenie, mężczyzna od razu się uśmiechnął
-Nie stresuj się młoda, spokojnie-pogłaskał mnie po głowie, lekko się uśmiechnęłam. Wow, nie wiedziałam, że serce może bić aż tak szybko. Wszyscy mi się przyglądali, myślałam, że zaraz umrę! Aleksa i Wal nie było. Spojrzałam na zegarek, trzeba już wracać
-Zayn musimy jechać, mam występ za jakieś trzy godziny
-Dobrze kochanie- cmoknął mnie w policzek, zarumieniłam się. Zaczęliśmy się zbierać., pożegnałam się ze wszystkimi, każdy mnie przytulał o.O
-Dbaj o nią debilu, bo jak nie to ci coś zrobię
-Nie śmiałbym inaczej, to w końcu moje kochanie-pocałował mnie w czoło
-Dbajcie o siebie kochani, powodzenia Bella- przytuliła nas mama chłopaka
-Mówię jak Wal, ale dbaj o Bellę, a ty kochana, trzymaj go krótko, bo zacznie mu odbijać-przytulił mnie jego tata, siostry ze mną pogadały, wytuliły, podobnie jak Zayna. Wyszliśmy na zewnątrz. Wypuściłam powietrze ze świstem, Aleks poszedł do samochodu, zostałam z moim chłopakiem sam na sam.
-I co tak strasznie było?
-Nie widać po mnie?
-Widzę, kochanie nie potrzebnie się tak stresowałaś, skoro ja cie kocham, taką jaką jesteś, to oni też muszą
-Ooo ja ciebie też-chłopak delikatnie musnął moje usta, raz, drugi, w końcu oddaliśmy się całkowicie uczuciom, zapominając iż jesteśmy przed bramą jego rodziców. Chłopak przyparł mnie do murku, oplotłam rękoma jego szyję, a on objął mnie w pasie. Usłyszeliśmy chrząknięcie, oderwaliśmy się od siebie i zobaczyliśmy rozbawioną mamę Malika. Spaliłam buraka i spuściłam wzrok, chłopak lekko się uśmiechnął i chwycił mnie za rękę
-Zapomniałeś telefonu, kochanie-kobieta wręczyła do ręki chłopaka telefon i zniknęła z wielkim zacieszem na twarzy. Gdy znikła nam z pola widzenie, wybuchliśmy nie pohamowanym śmiechem.
-No to moja mama ma co wspominać naszym dzieciom
-Hahaha, to my będziemy mieli dzieci, wytrzymasz ze mną tak długo?
-Do końca  świata i jeszcze dzień dłużej
-Kocham cię, wiesz?
-Ja ciebie też kocham, mała, a teraz chodź bo się spóźnimy na twój występ-pocałował mnie w czoło i wsiedliśmy do samochodu.Aleks pokładał się ze śmiechu
-Twoja mama ma wyczucie czasu
-Ha ha ha, bardzo śmieszne
-Stąd napad śmiechu-posłała mi rozbawione spojrzenie, przedrzeźniłam go i wyruszyliśmy w drogę.Drogi były prawie puste, niespotykane o.O Dojechaliśmy na miejsce po półtorej godziny, wbiegłam po schodach do swojego pokoju, konkretniej do garderoby. Wyjęłam ciuchy na występ, wzięłąm głęboki wdech (braknie powietrza na tej planecie xD). Boję się !!!!
___________________________________________________________________________________
Witam, przepraszam że nie było mnie ponad miesiąc, ale mówiłam już, że brakuje mi pomysłów, zresztą to widać po tym rozdziale. Po tym jak usiadłam przed laptopem i zakazałam sobie wstawanie dopóki czegoś nie naskrobie, po 3 godzinach jest :D Wiem, że gorszego rozdziału chyba wcześniej nie dodałam, ale no cóż. Razem z przyjaciółką kombinuje nad dalszym ciągiem akcji i może wpadnę na coś oryginalnego  ^^ Mam już jakiś zarys, jak widzicie kolejna nowa bohaterka, która moze drastycznie wpłynąć na akcje opowiadania, ale Ciiiiii wy nic nie wiecie......  Jej imię na życzenie mojej przyjaciółki, masz i się ciesz Irena -_- CZYTASZ=KOMENTUJESZ  Kocham was :***